środa, 13 marca 2013

nine.


Dni dłużą się niemiłosiernie. Destiny wręcz uziemiona jest w pokoju, wychodzi tylko do kuchni lub łazienki. Ojciec załatwił jej domowe nauczanie, żeby nie mogła w szkole się spotykać z mulatem. To co teraz czuje w stosunku do niego to złość, smutek i nienawiść. Zabrania jej kochać i być kochaną, a to zbrodnia w jej oczach. Nie jest w stanie pojąc jak można być tak okrutnym wobec własnej córki, wobec kogoś komu dało się dar życia, może ona nie była tą chcianą, po prostu z przypadku ale to jednak jego dziecko. Za oknami zaczynało się rozpogadzać bo to już praktycznie wiosna. Pierwsze pąki na drzewach, wiosenne słońce i chłodne powiewy wiatru.

A brunetka siedziała oparta o framugę okna i myślała o nim, o tym który skradł jej serce i nim zawładnął do tego stopnia, że każdy dzień bez niego był męczarnią. Już od 4 dni nie słyszała jego głosu, nie czuła przyjemnego zapachu skóry, ani nie przytulała się do jego silnych ramion. Cztery pieprzone dni, a ona kocha go każdego dni coraz mocniej. Nie może się z nim skontaktować, bo jej telefon jest w rękach ojca. Kilka razy widziała jak Zayn podjeżdżał pod dom niedaleko ich willi i siadając na masce patrzył w jej okno. Ona wypatrywała go zawsze o tej samej godzinie i za każdym razem tam się zjawiał. Wiedziała, że nic mu nie jest, że nadal czeka, że jej nie zostawi. Nadchodziła ta godzina, kiedy chłopak miał być w umówionym miejscu. Odsunęła firany w jej oknie i z wyczekiwaniem wpatrywała się w jeden punkt, w którym po chwili pojawił się chłopak. Jej oczy momentalnie nabrały radości, kiedy mulat wysiadł z auta i oparł się o jego maskę. Delikatnie uniosła rękę do swoich ust i wysłała mu powietrznego buziaka, chłopak z żartem udawał, że nie jest w stanie go złapać, na co ona tylko pokręciła głową. Patrzyli na siebie i widać było to uczucie, to silne uczucie jakim była miłość. Dziewczyna chcąc jakoś porozumieć się z ukochanym wstała i poszła do biurka, na którym leżał jej zeszyt. Wzięła go i czarny marker. Usiadła z powrotem we wcześniejszej pozycji i zaczęła coś pisać na kartce. Była pewna, że on wie, ale na białym papierze wielkimi literami napisała "I love you".

Chłopak widząc kartkę szeroko się uśmiechnął, po czym wstał i zmierzał ku furtce do jej domu. Wiedziała, że to nie wróży nic dobrego. Szybko wyszła z pokoju i zbiegła po schodach. Usłyszała dzwonek, to on.  Martwiło ją tylko to, że to właśnie ojciec będzie otwierał drzwi, rozpęta się kolejna wojna. Powoli zaczął je uchylać a jego oczom ukazała się sylwetka mulata.
- Co ty tutaj robisz, prosiłem cię o coś!! Chyba nie zrozumiałeś!! - zaczął wrzeszczeć jej ojciec.
-  No właśnie jakoś pańskie słowa i czyny do mnie nie dotarły!- powiedział z uśmiechem na twarzy Malik.
- Może powtórzę ci to jeszcze raz, bo twój mózg nie był w stanie ogarnąć tych kilku prostych słów!
- Nie dziękuje nie trzeba, ja przyszedłem po Destiny!
-Ale ona nigdzie z tobą nie pójdzie rozumiesz??!!
- Założymy się? - powiedział pewny siebie Zayn.
- Proszę cię grzecznie, żebyś stąd wyszedł, bo w innym przypadku zadzwonię na policję!
- oooo, ależ proszę bardzo! Odda mi pan tym samym przysługę, bo pokażę im jakie ciosy pan mi zadał! To na pewno pozwoli mi założyć panu sprawę sądową!
- Jak..
- Chodź Destiny czas na nas, twój tata nie ma nic przeciwko. - skierował swoje słowa do dziewczyny.
Ona pośpiesznie ubrała się w kurtkę i wyszła z domu. Złapała chłopaka za rękę i przyglądała się swojemu ojcu, który nadal stał z otwartymi ustami i nie wiedział, co ma powiedzieć. Nie mógł nic zrobić, bał się. Wiedział, że źle zrobił tak bijąc chłopaka, ale teraz musiał mu być uległy bo to mogłoby wpłynąć na jego karierę zawodową, a tego by nie chciał. Patrzył jak jego córka i chłopak odchodzą. Zamknął drzwi ze złością, a para szła trzymając się za ręce. Doszli do auta, a tam dziewczyna zaczęła mocno przytulać mulata. Wiedział, że staranie jej go brakowało i odwzajemnił uściski jak najmocniej tylko mógł, lecz z pewnym dystansem by nie zrobić jej krzywdy.

W końcu dziewczyna oderwała się od niego, złapała jego twarz w dłonie i złożyła na jego ustach soczysty pocałunek. Całowała go, jakby za chwilę jej ojciec miał ich znów rozdzielić. Wiedziała, że to mogłoby się wydarzyć, ale gdy chłopak chwycił ją za biodra i mocniej przycisnął do siebie, wszystkie obawy odeszły. Przerwali pieszczoty i oboje na siebie spojrzeli, dziewczyna dłonią delikatnie dotykała miejsca nad okiem Malika, gdzie znajdowała się wielka szrama, która była wynikiem bójki z jej ojcem. Nie chciała, żeby jej dotyk sprawiał mu ból, dlatego przerwała czynności i znów spojrzała na chłopaka.
-Przepraszam... - wyszeptała.
- Ale za co? Ty nie masz mnie za co przepraszać słoneczko.
- A to? - wskazała palcem na jego ranę.
- To nic.
- Jak to nic? Zostanie ci ślad...
- Może i zostanie, ale będzie mi przypominał, że zrobiłem to w słusznej sprawie.
- Kocham Cię.
- Wiem, i bardzo się z tego cieszę.
- A ty?
- Mojej miłości nie da się opisać słowami, nie umiem rozumiesz?
- Na pewno?
- Mam udowodnić? - spytał mulat z uśmiechem.
- Jak chcesz to możesz.
Zaprowadził dziewczynę do drzwi samochodu, otworzył je, po czym dziewczyna do niego wsiadła. On szybko usiadł na miejscu kierowcy i odjechał. Dokładnie nie wiedziała dokąd jaką, aż do czasu, gdy poznała budynki i w końcu dom chłopaków. Wysiedli i weszli do mieszkania. Chłopak zaprowadził ją do swojego pokoju i kazał zasłonić jej oczy. Położył Des na łóżku i po chwili poprosił by otworzyła oczy. Wtedy przed sobą na ścianie zobaczyła wielki napis z małych karteczek.
Nie mogła uwierzyć własnym oczom, więc wstała i powoli zaczęła dotykać każdej z nich. Chłopak stał i zagryzał dolną wargę. Widział, że jej się podoba i dlatego był z siebie dumny.
- Teraz wierzysz?
-Zawsze wierzyłam!
- Kocham Cię! - powiedział i pocałował brunetkę.
- Ja Ciebie też.
- Uciekniesz ze mną?
- Co? - spytała zdziwiona Des.
- Pytałem czy uciekniesz ze mną?
- Ale gdzie? Jak? Co z chłopakami? Z zespołem?
- Ej, ej kociaku wolniej i trochę mniej pytań bo nie nadążam...
- Gdzie więc chciałbyś uciec?
- Jak najdalej stąd! Z daleka od wszystkich, żeby być tylko z tobą!
-Ale jak ty to sobie wyobrażasz? A chłopcy?
- Wiem, że byłoby im ciężko, ale w końcu by się przyzwyczaili, że mnie nie ma!
- A zespół? Macie fanów, tak po prostu chcesz ich zostawić bez słowa?
- Dla ciebie tak!
- Nie Zayn... nie.
- Nie chce żyć w niepewności, nie chce żeby twój ojciec nas kontrolował, nie chce żyć bez ciebie rozumiesz?
- Zayn...
- Posłuchaj mnie myszko, ja wiem, że masz dobre serce, chcesz jak najlepiej dla wszystkich, ale może czas pomyśleć o sobie? hmmm..
- Nie wiem...
- Nie musisz decydować od razu, ale zastanów się dobrze?
- ymmm...
- A teraz chodź zrobimy coś do jedzenia dla chłopaków, bo Niall od wczoraj mnie truje o naleśniki.
- hahahaha ty nie umiesz robić naleśników!
- ooooo jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz! Jestem naleśnikowym królem!
- Jaaaaasne! - powiedziała i cmoknęła chłopaka w policzek, po czym zeszła do kuchni.

Tam wyciągała poszczególne produkty do zrobienia naleśników, a Malik siedział na blacie i się jej przyglądał. Ona robiła co miała robić i nie zwracała na niego uwagi, chłopak widząc ignorujący stosunek dziewczyny, postanowił jej trochę przeszkodzić. Stał za nią i całował jej szyję, owszem było to dla niej przyjemne ale nie przerywała wcześniej wykonywanych czynności. Chłopak nie dawał za wygraną i przytulał dziewczynę. Ona w końcu odwróciła się do niego i całując w usta powiedziała:
- Jeśli chcesz, żeby nasz głodomorek był zadowolony to może lepiej mi pomóż, na przyjemności będzie czas później 'królu naleśników'!
- Ale oni wrócą za 4 godziny, mamy czas!
- Sam chciałeś iść je robić więc?
- Więc teraz zarządzam przerwę królowo...
- Przerwę na?
- Przerwę na pieszczotki z misiaczkiem!
Dziewczyna skwitowała wszystko śmiechem. na co chłopak odpowiedział.
- Nie widziałem cię tyle czasu, że teraz muszę się tobą nacieszyć. Naleśniki mogą zaczekać...
- Dobrze już dobrze! Chodź tu do mnie misiaczku!
- Dostanę buziaka?
- Nawet dwa!
- awww. - chłopak podszedł do niej i czekał na te buziaki z wystawionym dzióbkiem. Dziewczyna szybko złożyła na jego ustach pocałunek i zaczęła uciekać po schodach.
-Ej jeszcze drugi!
- Najpierw mnie złap!
Chłopak zaczął wbiegać za nią na górę i w momencie kiedy zamykała drzwi zdążył je chwycić, uniemożliwiając w ten sposób ich zamknięcie. Wszedł za dziewczyną do jego pokoju i rzucił się z nią na łóżko. Trzymał jej ręce nad głową i patrzył jak się uśmiecha. Nie mogła wyswobodzić się z jego uścisku, a on triumfalnie na nią patrzył.
-Teraz mogę tego drugiego buziaka?
-Nie.
-Nieee?
- Nie.
- To sam sobie wezmę, nie będę się prosił.
- Ej..ewjewj .wjeiksjs - całując ją uniemożliwiał jej powiedzenie czegokolwiek.
- Mówiłaś coś?
- To nie fair, nie mogę się bronić!
- Dla mnie to dobrze!
- Ale dla mnie nie!!
- Przecież jest przyjemnie?
- Yhmmm.. to nie tobie na biodrach siedzi wygłodniały czułości mężczyzna!
- No to zamieniamy się!
Chłopak przekręcił dziewczynę tak, że teraz to ona siedziała na nim. Wiedział, że jej to pasuje bo zaczęła zadziornie się do niego uśmiechać.
- Zadowolona?
- Bardzo.
-To całusa proszę?
- Jednego?
- Milion.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak kochani wróciłam!! :D
Napisałam ten rozdział i nawet mi się podoba....
Nie wiem jak wam, więc komentujcie i piszcie jak mi wyszedł! :)
Dziękuje za 12 wspaniałych obserwatorów, kocham Was! <3
Ale skoro, aż tylu was obserwuje to czy mogę prosić o tyle komentarzy?
To chyba łatwe prawda? :D
Więc czekam, na komentarze i dodam rozdział! :]
No i oczywiście wielkie dzięki za ponad 4 000 wyświetleń bloga!!!
Pamiętajcie, że Was Kocham! <3
Do napisania! :*
Pozdrawiam Olcirek! <3
xoxo


piątek, 1 marca 2013

eight.

To już tydzień. Piękny tydzień, a jednak nie do końca. Ojciec Des jest coraz częstszym gościem w swoim domu, kontroluje ją, nie pozwala mutatowi przekraczać progu ich domu. Zayn jak obiecał nie ma zamiaru odpuścić, za bardzo kocha brunetkę,a te spotkania  kryjiomu zbliżają ich jeszcze bardziej do siebie. Dziewczyna codziennie rano wychodzi niby na autobus szkolny, jednak za każdym razem wsiada do auta mulata. Ta z pozoru grzeczna dziewczyna, pod wpływem tak silnego uczucia jakim jest miłość bardzo się zmieniła. Żeby spedzać czas ze swoim chłopakiem zaczęła wagarować, jej oceny uległy pogorszeniu, tak samo jak jej zachowanie. Na razie nikt o niczym nie wiedział, ale semestralne spotkanie z rodzicami mogło wszystko zmienić. Kolejny poranek. Budzik dzwoni jak oszalały, dziewczyna powoli zwleka się z łóżka i wędruje do garderoby, w celu znalezienia odpowiednich ubrań na dzisiejszy dzień. Wybiera na szybkiego czerwony szeroki sweter i jasne jeansy. Po porannej toalecie szeszła do kuchni, by wziąć do torebki jabłko. Szybkim krokiem wyszła z pomieszczenia, założyła kurtkę, buty i wyszła z domu. Już myślała że obędzie się bez kłótni z ojcem, myliła się. Stał pod bramą i czekał na nią.

 - Gdzie się wybierasz? - zapytał.
- Hmmm.. pomylśmy? Normalni nastolatkowie o tej porze idą do szkoły więc jak myślisz?
- Tylno nie takim tonem..
- Tatusiu przecież jestem grzeczna... -odpowiedziała z ironią i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Zawiozę cię do szkoły.
-Nie dziękuje mam autobus!
- Nie ważne, samochód jest przed garażem wsiadaj!
- NIE!
- Destiny nie denerwuj mnie do samochodu!
- Chyba jasno dałam ci do zrozumienia, że pojadę autobusem!
 Stało się coś czego nigdy nie oczekiwała, jej ojciec pomimo jej sprzeciwów zaciągnął ją siłą  do auta. Otworzył drzwi i kazał wsiadać. Dziewczyna wiedziała, żę nic nie poradzi i usiadła zapinając pasy. Ojciec wsiadł na miejsce kierowcy i wyjechali. Brunetka wyciągnęła swojego iPod'a i napisała sms'a Mulatowi.

                                         Zayn dzisiaj ojciec wiezie mnie do szkoły.
                                              Nie czekaj na mnie kochanie!
                                         Do zobaczenia w szkole! Kocham Cię! :*


Schowała szybko telefon w torebce i wpatrywała się w dal przez szybę. Nie odzywała się do ojca, ani on do niej.  Dojechali pod budynek szkoły, a ona jak najszybciej wybiegła z samochodu. Dochodząc do szatni, zauważyła że czeka tam już na nią Malik. Podszedł do niej i mocną ją przytulił, widział, że tego potrzebowała. Ona jak najmocniej mogła wtuliła się w swojego chłopaka i zaciągała zapachem jego perfum pomieszanych z dymem tytoniowym. Wszyscy dookoła biegali, krzyczeli, śmiali się, wygłupiali, a oni tak po prostu stali na środku krytarza wtuleni w siebie. Po kilku minutach dziewczyna oderwała się od Zayna i spojrzała mu prosto w czekoladowe oczy.
-Nienawidzę go! Szczerze go nienawidzę!
- Destiny...
- Nie Zayn, ja mam go już dość! Co on sobie wyobraża, że może mnie kontrolować?? Ooo nie... tego za wiele! Nie mam zamiaru mu się tłumaczyć co robię, kiedy, z kim! To moja sprawa!
-Ciiii.. nie krzycz kochanie. Niech sobie gada, my i tak zrobimy mu na przekór!
- Jedziemy?
- Tak! Chodź! - złapał dziewczynę za rękę i wyprowadził ze szkoły.

 Pojechali jak zwykle do domu chłopaków. Tam zawsze spędzali czas razem. Reszta chłopaków była w szkole, a dom był pusty. Tylko cisza, pustka i oni. Siedząc w pokoju na wielkim łóżku po prostu cieszyli się sobą. Tak było i tym razem. Nie ważne było jaka kara może ich za to spotkać, liczyła się tylko ich miłość. Głaskali swoje policzki, dotykali swoich dłoni. Każdy drobny gest był dla nich czymś wielkim, nieopisanym przeżyciem. Upajali się swoją obecnością, jakby zaraz mieli zginąć. To było wielkie i piękne uczucie, ale toksyczne? Możliwe, w końcu Des zmieniła się pod wpływem niego. Uciekała ze szkoły co było wcześniej niedopuszczalne, opuściła się w nauce... Tak zdecydoanie się zmieniła.
Chłopak przelotnie pocałował dziewczynę i wyszedł na balkon, ona już wiedziała co to oznacza. Będzie palił. Sama nie wiedziała, czemu to robi, ale nie przeszkadzało jej to. Wyszła za nim i przytulił chłopaka od tyłu. On nadal zaciągał się niktoyną, a jedną ręką gładził jej dłonie, które spoczywaly na jego brzuchu. Odwrócił się do niej i ku jej zdziwieniu wyciągną ł w jej kierunku papierosa.
-Chcesz spróbować?
- Nie wiem, nigdy nie paliłam...
- No to spróbuj, zawsze musi być ten pierwszy raz...
Dziewczyan niepewnie wzięłą od swojego chłopaka fajkę. Przyjrzała się jej i powoli zaczęła zbliżać ją do ust. W końcu zaciągnęła się papierosem, przez co proawie się zakrztusiała, zaczęłą dychać, ale to nie zniechęciał jej do tego, by zaciągnąć się jeszcze raz. Zrobiłą to jeszcze kilka razy, kiedy w końcu mulat zabrał jej fajkę i zgasił.
- Koniec dobrego kochanie, wracamy do mieszkania!
-Ale nie skończyłam! - dodała z oburzeniem brunetka.
- Nie wolno dużo palić, to szkodzi piękności.
-No po tobie jakoś nie widać, a kopcisz cały czas...
- Ja to co innego jestem już uodporniony.
- Taa.. - skwitowała wszystko z grymasem na twarzy Des.

- Nie kłócimy się tylko idziemy już do śroka bo jest zimno, nie chce żebyś zmarzła! - pocałował dziewczynę namiętnie w usta i zaprowadził za rękę do pokoju.

Usiadła na łóżku i przyglądała się poczynaniom chłopaka. Widziała, że wziął aparat z szafki i usiadł obok niej na łóżku. Patrzyła na niego tym swoim cudownym spojrzeniem, a on robił jej zdjęcia. Chciał mieć ich jak najwięcej, żeby po jej nieobecność, chociaż na nie mogł patrzeć. Ona lekko się uśmiechała, aż w końcu pod wpływem jego dotyku jej uśmiech przerodził się w ten  najpiękniejszy, taki jaki on lubił. Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia... było ich już mnustwo, ale chłopak nadal nie przestawał ich robić. Uwielbiał ten stan kiedy byli tylko we dwoje, kiedy mogli robić co tylko chcieli.
 
Miłość biła od nich, że dało się ją zauważyć na kilometr. Matka Destiny o niczym nie wiedziała, bo ciągle podróżowała, a ojciec ca wszelką cenę chciał im przeszkodzić. Co dziwnego w tym, że cicieli być po porstu szczęśliwi? Czy nie mógł tego zaakceptować? Brunetka jednak nie zamierzała się nim przejmować i po porstu żyła chwilą. Wstając z łóżka w celu sprawdzenia godziny poczuła jak jej chłopak zbliża się do niej. Całował jej szyję przyprawiając tym samym dziewczynę o gęsią skórkę, odwróciwszy się do niego złożyła soczysty pocałunek na jego miękkich ustach. On nie przerywał pocałunku tylko powoli zdejmował jej swetr, aż w końcu wylądował na podłodze, została w samej bokserce i spodniach. Chłopak napierał na nią tak, że będąc już przy samej komodzie nia miała możliwości wykonywania żdnych ruchów, wtedy też chłopak posadził dziewczynę na meblu i całował dalej. Błądził dłońmi po jej udach, a ona powoli rozpinała po omacku jego koszulę. Powietrze aż przepełnione było chęcią zrobienia tego, teraz, w tym momencie. W końcu udało się jej ściągnąć z niego koszulę, by zobaczyć silnie umięśniony tors i tatuaże. Jej ręce gładzilt jego plecy, a on zabierał się za ściągnięcie jej spodni. Udało mu się to w przeciągu kilku minut. Dziewczyna bała się, bo nigdy tego nie robiła, ale wiedziała, że on nie zrobi jej krzywdy.
 
- Zayn wiesz, że jeszcze nie robiłam tego!?  
 - Ja też.. - powiedział z powagą na twarzy.  
  - Debilu przecież wiem, że robiłeś!                      
  - Ale nie z tobą... czuję, jakby to był ten pierwszy raz! Nie zrobię ci krzywdy...                                
 - Ja wiem, ale wiesz... nie chce  po pierwszym razie zostać matką! 
   - Nie chcesz małego Zayna..                                
   -Chce ale nie teraz.                                                 
 -Czekaj zaraz wracam...
Chłopak udał się w wiadomym celu do łązienki, i po chwili wrócił z prezerwatywami. Dziewczyna poręciłą głową ze śmiechem, a on wrócił do poprzednich czynności. Całował ją jeszcze zachłanniej, aż w końcu wylądowali w łóżku, chłopak całował ją po szyi i schodził coraz niżej, to sprawiało jej wielką przyjemność. Zdjął szybko spodnie, żeby nie być dłużny dziewczynie i pozwolił jej usiąść na nim okrakiem. Dotykał jej pośladków, a ona całowała jego słodkie usta. Wszystko skończyło by się penie sami wiecie czyl, lecz ich współne chwile przerwał dzwonek do drzwi. Nie zwracali na niego uwagi, ale był on bardzo natarczywy więc oboje zrezygnowali z planów i pośpiesznie się ubrali. Zeszli razem na dół, a za drzwiami ku ich zdziwieniu stał ojciec Destiny. Gdyby wiedzieli pewnie nie otworzyliby drzwi, ale ich błąd...
- Wiedziałem, że cię tu znajdę. W tej chwili ubieraj się jedziemy do domu!! Przez tego skurwiela nie chodzisz do szkoły, dobrze że panna Turner do mnie zadzwoniła! A Ty. - zwrócił się do Zayna- nie zbliżaj się do niej, ja cię tylko ostzregam! Żebyś później nie żałował...
- Tato przestań! - płakała brunetka.
- Nie to ty przestań myśleć o tej naburmuszonej gwiazdeczce! Z wami koniec, żegnam pana!


 
Dziewczyna zdązyła musną wargi mulata, kiedy jej ojciec wyprowadził ją z domu chłopców. Malik już nie wytrzymał, nie mógł patrzeć jak ją szarpie. Podbiegl do niego i z całej siły przywalił mu pięścią w twarz. Męzczyzna odwróciłsię do niego i oddał mu cios, tak że z jego wargi zaczęła lecieć krew. Des stała i krzyczała, ale oni nie mieli zamiaru przerywać. Zayn leżał na ziemi a jej ojciec zadawał mu kolejne ciosy, brunetka chcąc chronić ukochanego odciągała ojca, ale nic to nie dało. Uderzył go po raz ostatni i odszedł. Patrzył jak chłopak zwija się z bólu i wewnętrznie się cieszył. Teraz kiedy Przestawił jego buźkę, myślał, że jego córka przestanie się za nim uganiać. 
  - I pamiętaj, żebym cię więcej razy z nią nie widział!                             
 - Nie zabronisz mi!                                                                                  
   - O tym się jeszcze przekonamy!
Wepchnąłwręcz brunetkę do samochodu i odjechał. Zostawił krwawiącego mulata na wjazdku. Dziewczyna ciągle płakała, nie mogła uwierzyć, że zrobił coś takiego. To był cios dla jej serca.
 
 
-------------------------------------------------------------------------------------
 
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam... :(
To już jest tak beznadziejne, że przechodzi granice normy... :/
Dziękuję za tych 11 zajebistych obserwatorów! <3
I za prawie 3 500 wyświetleń bloga..! :*
Nie wiem jeszcze co mam napisać...
Kiedy pojawi się następny?? Nie wiem... :(
Na pewno się pojawi, skończe to opwiadanie, ale musicie dać mi czas jeśli czytacie! :]
Także, do napisania... Kocham Was <3
ozdrawiam Olcirek!  :*
xoxo