czwartek, 14 lutego 2013

seven.

Po tym wszystkim co się wydarzyło kilka dni temu, dziewczyna nabrała nowego sensu do życia. Znalazła kogoś kto kocha ją pomimo jej niedoskonałości i wad. Ona sama obdarzyła go uczuciem, którego wcześniej tak się bała. Wiedziała, że teraz trzeba walczyć by ono jak najdłużej przetrwało. Z jej strony to było oczywiste, obawiała się jednak o Malika. Chłopak zapewniał ją każdego dnia o sile swojego uczucia, jednak ona nigdy nie będąc w takiej sytuacji, pomimo tego wszystkiego obawiała się. Budząc się dzisiejszego ranka czekała już na nią wiadomość od mulata. Od tych kilku dni sprawiał, że kiedy tylko brunetka otwarła oczy i spoglądała na wyświetlacz telefonu uśmiech sam malował się na jej ustach. Dziś było tak samo. Odpisała mu i wstała szykować się do szkoły. Teraz sana myśl spędzenia tylu godzin razem z nim, napełniała dziewczynę radością. Miłość jak to mówią dodaje skrzydeł, jej przypadek nie był wyjątkiem. Po porannej toalecie Des ubrała się szybko w czerwony sweter i czarne legginsy, po czym wchodząc do kuchni zgarnęła z blatu drugie śniadanie.
W pośpiechu upijając łyk soku, wybiegła do holu, gdyż za chwilę po jej domem miał pojawić się on. Sprawca jej porannego uśmiechu. Nie spodziewała się, że w domu jest ktoś oprócz niej i służby. Gdy jednak zakładała kurtkę do jej uszu dobiegł, odgłos znajomego jej głosu:
- Znów z nim jedziesz? - dziewczyna gwałtownie obróciła się w stronę swego rozmówcy, którym okazał się być jej ojciec.
- Tak, a czy to jakiś problem??
- Ten chłopak źle na ciebie wpływa...
- Jak wogóle możesz tak wnioskować, bo nie rozumiem?
- To widać po twoim zachowaniu, zmieniłaś się!
- A, że tak spytam to jaka niby byłam wcześniej??
- Rozsądna, poukładana, a on zrobi z ciebie dziwkę i rzuci na oczach milionów ludzi..
- Jak ty wogóle.. ehhh. Wiesz co tato, przepraszam ale nie mam zamiaru dalej słuchać tych bredni. Do widzenia!
Trzaskając drzwiami wyszła z domu. Nigdy nie spodziewała się, że osoba która przez całe życie nie okazywała jej uwagi, teraz nagle zacznie mieszać się w jej życie. Teraz kiedy jest już prawie dorosła. Na wjazdku stało już czarne auto, a o jego maskę opierał się ubrany w ciemny płaszcz Malik. Dziewczyna podeszła do niego, obdarowała buziakiem w policzek i wsiadła do samochodu. Chłopak z początku nie rozumiał jej zachowania, bał się, że zrobił coś źle. Wsiadł do auta i bacznie przyglądał się dziewczynie, która tępo wpatrywała się w szybę. Przyłożył rękę do jej policzka i lekko obrócił jej twarz, by dziewczyna mogła na niego spojrzeć. Widział w jej czekoladowych oczach smutek i przygnębienie, jednak nie wiedział co je powodowało.
- Co się stało?
- Nic.
- Wiesz przecież, że mnie nie oszukasz! Powiedz mi proszę cię!
- To nic ważnego.
- Gdyby to było nic ważnego nie byłabyś smutna prawda??
-   Po prostu... bo... ojciec.. yy
- Destiny powiedz w końcu o co chodzi no..
- Mój ojciec uważa, że się mną zabawisz. Ja wiem, że to nie prawda, ale nieznoszę jego docinek. Co on sobie wyobraża? Sama umiem się o siebie zatroszczyć!!!Przez 18 lat się o mnie nie martwił, a teraz mu się przypomniało!!!
- Spokojnie słoneczko. Już ciiii...- przytulił ją mocno do siebie i głaskając po włosach kontynuował- nigdy, ale to przenigdy nie zabawię się twoimi uczuciami. Niall raz powiedział " Wolałbym być dzieckiem i bawić się papierowymi samolocikami, niż bawić się uczuciami kobiety" ja uwielbiam go za to, i zgadzam się z nim w stu procentach. A teraz spójrz na mnie...
Dziewczyna podniosła wzrok na chłopaka, który usmiechał się do niej promiennie. Ten jego dobry nastrój zawsze się jej udzielał, lecz nie tym razem. Jej twarz nadal nie miała żadnego wyrazu. Mulat widząc to gładził jej policzek i mówił dalej:
- Jeżeli będziesz kiedyś przeze mnie płakała to obiecuję, że sam sobie przywalę. Nie zniosę twoich łez, bo to będzie dla mnie znak największej porażki w życiu. Jeżeli miałbym patrzeć jak cię ranię, to wolałbym umrzeć.
- Ja ci wierzę, ale mój ojciec..
- Nie przejmuj się nim, ważne że my wiemy jaka jest prawda tak?
- yhmmm.
- No... to teraz uśmiechaj się dla mnie i jedziemy.
Dziewczyna posłusznie wykonała jego polecenie i odjechali w stronę szkoły. Czy jednak tam pojechali?? Nie. Zayn miał na dzisiaj inne plany. Dziewczyna jednak nie sprzeciwiała się, lecz przyjęła wszystko z entuzjazmem. Nie wiedziała co ją czeka, ale wiedziała że będzie bezpieczna. W końcu dojechali do miejsca, gdzie prawie nie było ludzi. Dopiero gdy doszli bliżej nieznanej maszyny Des dostała natychmiastowego olśnienia. "BUNGEE" Otworzyła szeroko oczy i spojrzała na bryneta, ten w odpowiedzi tylko ścisnął jej dłoń by dodac jej otuchy.
- Chyba nie zamierasz...
- Ja?? nie. My zamierazmy skoczyć.
- No chyba ty już kompletnie upadłeś na głowę Malik!!! NIE MA TAKIEJ OPCJI!
- Proszę cię.
- Nie.
- Ale kociaku!
-Żadnego kociakowania, nie zgadzam się!
- Zrób to dla mnie! Nic nam się nie stanie, ja cały czas tam będę z tobą!
- Zayn... - spojrzała na niego błagalnie, lecz chłopak nie miał zamiaru jej usąpić.
- No chodź już, musimy jeszcze wyjechać na górę windą.
Wsiedli do windy, która powoli wywoziła ich ku górze. Byli coraz wyżej i wyżej nad ziemią, aż w końcu drzwi się otworzyły, a oni stali już ponad 200 metrów nad ziemią. dach wieżowca był ogromny a na końcu stali panowie i gestem ręki przywoływali parę do siebie. Zayn ciągnął brunetkę za rękę, bo ta nadal się bała. Stali już obok ludzi, którzy mieli przypiąć im sprzęt żeby byli bezpieczni. po 15 minutach wszystko było gotowe, a starszy mężczyzna wskazał im miejsce, z którego mają skakać. Chłopak wędrował w tamtą stronę, brunetka podążała za nim z zamkniętymi oczami. Bała się, cholernie się bała, ale nie miała serca mu odmówić. Tak na nią działał, że skoczyła by za nim w ogień. Stali już na krańcu wielkiego balkonu i czekali na sygnał. Destiny cała się trzęsła i nadal nie podnosiła powiek by spojrzeć na mulata, ten widząc jej strach przytulił ją mocno do siebie i cicho szeptał:
- Kochanie wiem, że się boisz, ale to będzie coś niesamowitego zobaczysz! Obiecuję, że będę cię ciągle obejmował! Nic ci się nie stanie!
- Zayn, ale po co to robimy!
- Na prawdę tak bardzo tego nie chcesz??
Dziewczyna w tym właśnie momencie na niego spojrzała i zauważyła w jego oczach zawód. tak. Był jakby zawiedziony, że nie udało mu się jej namówić. Dziewczynie było przykro, że nie może tego zrobić, ale jego spojrzenie wręcz błagało. Zagryzła dolną wargę, jeszcze raz spojrzała w dół. Odległość ją przerażała, ale chwyciła go za dłoń i mocno ją ścisnęła.
- Dobrze, ale obiecaj mi, że mnie nie puścisz.
- Obiecuje.
Podeszli na sam skraj owego balkonu, a brunetka z przerażeniem patrzyła w dół. Chłopak mocno ją do siebie przytulił i głaskał dłonią jej włosy. Szepnął jeszcze 'na trzy skaczemy' i zaczął odliczać. Dziewczyna ani się obejrzała, a już nie czuła gruntu pod nogami. Wiatr rozwiewał jej włosy, ale czuła mocny uścisk Zayna. To dodawało jej otuchy. Nie wiedziała ile czasu już tak spadają dzięki sile grawitacji, ale wiedział, że nie będzie trwało to długo. Nagle do jej uszu dobiegł głośny krzyk jej chłopaka:
- KOCHAM CIĘ DESTINYYYYYYYYYYYYYY!! - jak opętany wydzierał się z wysokości ponad 100 metrów nad ziemią. Dziewczyna przełamując swoje lęki otworzyła oczy na tyle, na ile było to możliwe i zaczęła się głośno śmiać.
- TEŻ CIĘ KOCHAM GŁUPOLU!!!
Wtuleni w siebie poczuli mocne szarpnięcie, które oznaczało, że lina się skończyla i teraz będą tylko fruwać w powietrzu. Zimowe powietrze ze wszystkich stron napierało na ich ciała, jednak byli tak zajęci sobą, że nie zwracali na to uwagi. Tego jeszcze nie przeżyli, pocałunek tyle metrów nad ziemią, wisząc do góry nogami w zimę. Scena niczym z komedii romantycznej. Wreszczie lina zaczęła wynosić ich w miejsce, z którego skoczyli. To był już koniec, już po wszystkim. Tyle obawy, a skończyło się tak szybko. Des nie odrywała się z objęć mulata i czekała, aż wreszcie będa na górze. Po chwili zostali wyswobodzeni z pasów i mogli stanąć na bezpiecznym gruncie, podziękowali panom za możliwość skoku i ruszyli w stronę windy. Będąc już w samochodzie Destiny nie przestawała się uśmiechać, Malik patrzył na nią i co chwila muskał jej usta. Były jakby stworzone dla niego. Miękkie i delikatne, o lekko różowym kolorze, a truskawkowa pomadka nadawała im cudownego zapachu i smaku. Nie mogli się sobą nacieszyć, każda minuta, sekunda, czy godzina razem była dla nich wszystkim czego potrzebowali by żyć. Świat mógł przestać istnieć, ważne żeby byli obok siebie.
- Wiesz, że jesteś szalony!
- Tak troszeczkę kociaku! - odpowiedział uradowany chłopak.
- Troszeczkę? Mało co nie umarałm!
- Wystarczyło powiedzieć, a zrezygnoalibyśmy z tego pomysłu!
- Widzaiłam, że bardzo chciałeś to zrobić, więc się zgodziłam.
- Nie musiałaś..
-Nie musiałam, ale chciałam.
- Mówiłem ci już, że cię kocham?
-A no obiło mi się coś tam o uszy...
- Kocham cię... kocham i nie chce żadnej innej.
Te słowa były dla niej czymś nowym, czymś czego jeszcze nigdy nie usłyszała. Ktoś darzył ją tak ogromnym uczuciem, a ona je odwzajemniała. To było spełnienie jej marzeń, mieć kogoś kto będzie ją kochał tak mocno, jak ona jego.
- Jedziemy do mnie do domu?? - spytała Des.
- A twój ojciec??
-Jego pewnie już nie ma, miał mieć spotkanie o 12.
- Więc jak panienka sobie życzy. Kierunek "DOM"
Ruszyli w drogę powrotną i za kwadrans byli już na miejscu. Weszli do domu, rozebrali się i usiedli w kuchni przy blacie. To było ich ulubione miejsce, bo przez duże okno mozna było podziwiać cały odród, a w nim jakże piękną zimę. Dziewczyna zrobiłą herbatę i razem podziwiali uroki zimy. Ich zmarznięte organizmy rozgrzewał ciepły płyn, a oni upajali się sobą i swoją obecnością. Nagle w drzwiach wejściowych ktoś otworzył zamek, Zayn tylko spojrzał na brązowooką i zaraz po tym dostrzegł w drzwiach jej ojca. Był chyba lekko pijany, bo ściana pomagała utrzymać mu równowgę. Z przymróżonymi oczami przypatrywał się parze siedzącej w kuchni, aż w końcu wydobył z siebie jakieś dźwięki:
-Co ten człowiek robi w mom domu!
- Tato, o co ci chodzi?
-Nie życzę sobie takiego towarzystwa ani w moim domu, ani dla ciebie jasne!!??
- Przestań!
- Nie, to ty się uspokój dziecko! To mój dom i ja zapraszam do niego kogo cchcę, a on nie jest tu mile widziany!
- To ja może lepiej pójdę. - wstał od stołu Zayn i zbierał się do wyjścia.
- Nie Zayn...
- NIE zatrzymuj go, niech idzie gdzie jego miejsce!!!
- TATO!!!
- Idź do siebie, pan już wychodzi...
Jej ojciec szarpnął ją za rękę i nie pozwolił jej się nawet z nim pożegnać. Patrzył jak dziewczyna powoli wchodzi po schodach i przygląd się im. Jej ojciec wypchnął malika za drzwi, a sam wszedł do salonu i usnął na kanapie. Destiny wyglądała przez okno i przyglądała się chłopakowi, który właśnie zmierzał do auta. Płakała, ale on usmiechnąłsię do niej. Wyjął telefon i zadzwonił do brunetki:
-Mała nie płacz!
- Ale..
- Nie, ja się tym nie przejmuję! Nie lubi mnie, ale to wcale nie znaczy, że nie będę się z tobą spotykał...
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej, a teraz już nie płacz. Do zobaczenia jutro kochanie.
- Paa.
Skończyli rozmowę, a dziewcyna przypatrywała się jak samochód z jej ukochanym odjeżdża. Ułozyła się na łóżku i z zamkniętymi oczami wspaominała dzisiejsze chwile. Była taka szczęśliw. Czemu jej ojciec wszystko psuje? Co on mu zrobił, że tak go nienawidzi? Czemu jest przeciwny ich związkowi? Te pytania męczyły jej duszę.

-----------------------------------------------------------------
 Boże przepraszam, że po pierwsze krótki, po drugie beznadziejny, po trzecie bez obrazków... -.-
Nie mam za grosz talentu... Jeszcze raz przepraszam. :(
Następny będzie lepszy obiecuję.. :)
I tak dziękuję za 8 zajebistych obserwatorów i za wszystkie komentarze!!! :D
Kocham Was! <3
Buziaczki! :*
olcirek
xoxo
 
                            

poniedziałek, 4 lutego 2013

six.

Chłopak chwycił ją za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Ujął jej twarz w dłonie i patrząc głęboko w oczy zaczął mówić:
-Jak mam być szczęśliwy bez ciebie? No jak? Wytłumacz mi to do jasnej cholery bo ja nie rozumiem. Jak mogę być szczęśliwy bez osoby, którą kocham nad życie?
-Normalnie.
-Normalnie czyli jak?
-Naucz się żyć nie myśląc o niej, wyrzuć ją z pamięci i żyj dalej.
-Nie potrafię. Ale teraz chce zrobić jedno, coś o czym marzę od dawna. Możesz być na mnie zła ale nie wytrzymam.
Po tych słowach namiętnie ją pocałował. Ona też tego chciała, bo swoimi zmarzniętymi dłoniami przeczesywała jego ciemne włosy Chłopak trzymał ją w talii i coraz mocniej przyciągał do siebie, robili  to z wielką zachłannością. Pragneli siebie nawzajem. Ich języki toczyły zaciętą walkę, ale usta idealnie do siebie pasowały. Gdy przerwali by zaczerpnąc powietrza,chłopak chwycił jej dłoń.
-Tak. Teraz mogę powiedzieć, że jestem cholernie szczęśliwy. A teraz zmykaj do domu mała bo jest zimno. Pocałował ją jeszcze przelotnie w usta i wsiadł do samochodu. Brunetka oszołomiona całą sytuacją ostatni raz spojrzała na auto mulata, a on zza kierownicy czarująco się do niej uśmiechnął i odjechał. Zostawił ją samą z natłokiem myśli, ale niska temperatura zagoniła dziewczynę do domu. Zdjęła z siebie kurtkę i buty, miała już wchodzić na górę kiedy usłyszała głos swojego ojca:
- Kto to był? - spytał z wyraźnym niezadowoleniem w głosie.
- ymm.. Zayn mój przyjaciel.
- Aaa. Tak to się teraz nazywa.
- Nie rozumiem...
-Widziałem jak cię całował. Nic dobrego z tego nie wyniknie. Lepiej daj sobie z nim spokój!
- Jak wogóle możesz tak mówić?? Nie znasz go, więc nie możesz go oceniać tato!
- Nie widzisz, że on cię skrzywdzi??
-Skąd to możesz niby wiedzieć?
-To gwiazdor. Tacy już są...
- Mam dość. Nie chce tego dłużej słuchać!!
-Destiny!! - wołał za nią lecz dziewczyna biegła do pokoju i nie miała zamiaru wracać do niego.To co powiedział jej ojciec strasznie ją bolało. Teraz nagle martwi się, żeby ktoś jej nie zranił, a sam robi to regularnie z własną żoną. W pokoiku na poddaszu znów znalazła ukojenie zszarpanych nerwów. Najpierw Zayn i to nieoczekiwane zajście, a teraz to. Za oknem prószył grudniowy śnieg. To już końcówka tego wspaniałego miesiąca, niedługo trzeba będzie świętować nowy, może lepszy od tego rok.
Dziewczyna siedząc przy biórku przyglądała się płatkom śniegu, które powoli opadały na ziemię, otulając ją jak kocem. Były wolne, nikt nie nakazywał im jak mają opadać, tego właśnie potrzebowała teraz Des. Wolności, czasu do przemyśleń, kogoś kto pomógłby jej poukładać to w jakąś logiczną całość. Miała na ustach ciągle smak miękkich warg Malika. Dotykając ich opuszkiem palca, czuła jakby znów obdarowywał ją pocałunkami. Ich smak był nieziemski, a ciepło jakie z nich biło było nie do opisania. Zamykając oczy i zagryzając dolną wargę miała przed oczami tamten moment, niby krótką chwilę a jednak tak znaczącą. Malik wracając jeszcze ze sklepu specjalnie wybrał dłuższą drogę żeby przejeżdżać obok jej domu.  Zatrzymał auto naprzeciwko jej miejsca zamieszkania i zaważył, że na samej górze świeci się mała lampka. Wiedział co to za miejsce i doskonale wiedział kto tam przebywa. Wybrał w telefonie jej numer i czekał. Jeden sygnał drugi trzeci... odebrała:
-Tak??
-Czemu nie śpisz?
-Po prostu nie mogę zasnąć.
- Możesz wyjrzeć przez okno??- zapytał po czym  wysiadł z auta o opierał się o jego maskę.
-Po co?
-Nie pytaj tylko to zrób.
Chwilę czekał gdy nagle małe okno dachowe zaczęło się uchylać. Wyjrzała przez nie ona. Ta, dzięki której wiedział po co żyje, dzięki której budził się każdego ranka licząc, że wreszcie odwzajemni jego uczucie. Gdy zobaczyła go w samym swetrze od razu odezwała się:
-Zayn co ty wyprawiasz do cholery!! Chcesz zachorować???
-Chciałem ci po prostu życzyć dobrej nocy. Czy to coś złego??
-Nie. Chodzi mi o to, że się przeziębisz.
- Nic minie będzie mała. 
- Już!! W tej chwili widzę cię w samochodzie!
-Chwila!
Chodnik, który cały zasypany był śniegiem idealnie nadawał się do jego planu. Dziewczyna ze zdziwieniem przyglądała się poczynaniom Malika. Chłopak narysował na nim ogromne serce i w środku napisał 'bije dla ciebie..'. Tego było za wiele. Niby taki głupi czyn, a potrafi zdziałać takie cuda. Jej serce teraz wariowało. Biło jak oszalałe, nie wiedząc co w tym momencie czuje. Dokładnie widziała i serce i napis w nim.
- Pamiętaj o tym co tu napisałem. Wiedz, że będę czekał ile trzeba, mogę i całe życie, ale chociaż na starość gdy będziesz gotowa i będziesz czuła to co ja, chciałbym żebyś była ze mną do końca moich dni. Nawet jeśli miałby to być jeden dzień, chce go spędzić z tobą. Nie zrezygnuję tak łatwo, za bardzo mi zależy. Dobranoc maleńka.
Dziewczyna była zbyt oszołomiona, żeby mu cokolwiek odpowiedzieć. Usiadł za kierownicą i odjechał, ale pozostawił po sobie ślad w postaci serca. Czytała ciągle to jedno krótkie zdanie, by znaleźć w nim inny ukryty sens. Był tylko jeden. On ją kocha. Była tego pewna, ale to, co zrobił tego samego dnia z inną ją dobijało. Nie byli parą więc nie mogła mu mieć tego za złe, ale jednak głaz tego czynu ciążył na jej kruchym serduszku. Miała dość wrażeń na dziś i poszła wziąć zimny prysznic. Stojąc już całkowicie naga pod strumieniem napływającej wody, chciała wraz ze spływającą po jej ciele substancją, zmyć z siebie niepotrzebne uczucia.
Po 15 minutach wyszła już odświeżona, owinęła włosy w ręcznik i  założyła piżamy. Leżąc już w łóżku chciała jak najszybciej usnąć, lecz emocje jej na to nie pozwalały. Przekręcała się z bok na bok, i wtedy telefon oznajmił przyjście nowej wiadomości. ZAYN. Bała się jej odczytać, ale jakaś niepohamowana siła w jej organizmie kliknęła klawisz 'pokaż'. Treść wiadomości byłą następująca: " Wiem, że już to mówiłem ale jeśli jeszcze nie śpisz, to życzę ci kolorowych snów księżniczko :* Jutro punkt 8 jestem u ciebie :) Do jutra! xx " Destiny uśmiechając się do ekranu przymknęła powieki by nacieszyć się chwilą, a ta krótka pozornie chwila zamieniła się w sen.

                                                                     ~*~

Dziewczyna była już gotowa i czekała na Malika w holu. Nie wiedziała jak ma się teraz zachowywać w jego towarzystwie. Przyjaciel wyznał jej miłość? Dziwne czy raczej normalne?? Przyjaciele się kochają, ale w ich przypadku to nie była zwykła przyjacielska miłość. To było coś znacznie głębszego i mocniejszego, pomimo iż to niecałe półtorej miesiąca, a tak odmieniło ich życie. Błądząc gdzieś w krainie swoich nieokiełznanych myśli musiała przerwać kontemplacje, bo mulat właśnie podjechał na wjazd do jej domu.  Wyszła z mieszkania i leniwym krokiem wędrowała w stronę auta, aż w końcu dotarła. Usiadła na miejscu pasażera i zapięła pasy. Lekko się uśmiechała i patrzyła przed siebie.
- A może jakieś cześć?? hmmm??
- Cześć!- odpowiedziała brunetka nadal się uśmiechając.
- Psujesz tradycje! Gdzie buziak?? Sam mam sobie ukraść nagrodę za podwożenie do szkoły??
Milczała, a on odebrał to za akceptacje. Szybko cmoknął jej blady policzek i odpalił samochód. Ona nadal nic nie mówiła, ale wyraźnie cieszyło ją, że nadal się o nią stara.Jechali w ciszy a drogę umilało im radio. Dojechali pod szkołę i poszli w swoim kierunku. Dzień minął im szybko i ani się obejrzeli, a już wracali do domu. Tym razem to brunetka zerkała na chłopaka. Gdy ten odwracał się w jej stronę, ona szybko zmieniała obiekt swojego zainteresowania. Wpatrując się w szybę zauważyła, że nie jadą do domu. Zdziwiła się i spojrzała na mulata.
-Dokąd jedziemy i czemu nie do domu??
-Niespodzianka, a dom nie zając nie ucieknie. Jeszcze zdążysz się tam nasiedzieć. - odpowiedział uradowany brunet.
-Zayn powiedz mi!
-Chwila! Zaraz będziemy... zaufaj mi.
Brunetka postanowiła poddać się chwili, wiedziała, że przecież nic jej się nie stanie. W końcu wyjechali gdzieś na wzgórze, z którego widać było cały Londyn. Ściemniało się, a lampy oświetlały całe miasto. To był wspaniały widok, a ona dokładnie wiedziała już czemu ją tutaj zabrał. Obydwoje byli miłośnikami takich scenerii, dusza artysty, czy coś w tym stylu. Siedzieli i po prostu upajali się tym cudownym widokiem. Dziewczyna w końcu odważyła się i spojrzała na mulata. On już od dłuższego czasu bacznie się jej przyglądał i lekko uśmiechał.  Ona też odwzajemniła uśmiech, lecz z zawstydzenia opuściła głowę. Wiedziała, że jej policzki zdradzą jej uczucia. Chłopak uniósł jej podbródek, by ta patrzyła na niego.
- Wiesz już, że nie odpuszczę prawda?
-yhmmm.
-Wiesz też, że cię kocham??
- Tak.
- A czy jest szansa, że ty kiedyś poczujesz do mnie to samo co ja do ciebie??
- Muszę teraz odpowiadać?
- Było by miło, ale nie naciskam...
- A jeśli powiem, że coś czuję, ale nie wiem jak to określić, to będzie cię to satysfakcjonowało?
- Zależy jakie to czucie?
- Bardzo miłe i przyjemne uczucie, jednak czasem bardzo raniące...
- Teraz lepiej. - znów obdarował wybrankę serca swoim promiennym uśmiechem. - czyli, że mam szansę?
- Szanse są zawsze prawda?? Tylko trzeba się starać i namnażać procenty, by wszystko się udało!
- A mogę wiedzieć na jakim poziomie mają się moje szanse?
- Jak na dzień dzisiejszy to mogę powiedzieć, że jest nieźle.
- Nieźle powiadasz? Ale wystarczająco nieźle, żeby coś zrobić?
-A to zależy?
-Od czego??
-Od tego co chcesz zrobić?
-To może ja zaprezentuję. - po tych słowach namiętnie pocałował dziewczynę. Podobało jej się to i nie miała zamiaru przerywać,delikatny pocałunek jednak przerodził się w ognistą walkę ich języków. To było jasne. Uczucie jakim się darzyli to była miłość, ale nie taka zwykła miłość,taka jaka zdarza się raz na całe życie. Przerywając tą przyjemną  chwilę,by zaczerpnąć powietrza spojrzeli na siebie. Chłopak był szalenie rozradowany, a Destiny może na zewnątrz nie okazywała ekscytacji tym co się przed chwilą wydarzyło,ale wewnętrznie szalała z radości. Chłopak splótł ich ręce i wpatrywał się w jej cudowne oczy. To była ta jedyna, był pewien, ale czy on dla niej znaczy tyle samo. Obiecał, że nie będzie naciskał, ale jej bliskość była mu potrzebna. Jej uśmiech, dotyk,zapach... to coś co chciał mieć tylko dla siebie. Ona natomiast czuła to wielkie uczcie bijące od niego, które porażało ją swoją siłą. Sama nie mogła pojąć dlaczego tak wiele dla niego znaczy. Była tylko zwykłą dziewczyną z masą problemów na głowie,a on?? A on ją kochał. Tak po prostu, najzwyczajniej w świecie ją kochał.
- Czemu ja? Nie jestem kimś wyjątkowym, żeby darzyć mnie tak wielkim uczuciem!
- Bo tylko tobie udało się skraść klucze do mojego serca. Sam nie wiem jak to zrobiłaś, ale oczarowałaś mnie od pierwszego dnia wiesz? Wiedziałem, że będziesz dla mnie kimś ważnym, ale nie spodziewałem się, że aż tak ważnym. I jesteś wyjątkowa, na swój własny sposób. Nikogo nie udajesz, szanujesz innych, a ja lubię takich ludzi. Poza tym mam słabość do  pieprzyków na policzkach i tych dołeczków.
- Czyli te ostatnie dwa czynniki zadecydowały ostatecznie o twoim wyborze??
- Zdecydowało serce, a ja nie mam zamiaru z nim walczyć.
- Zayn ale Perrie? Ja nie chcę, żeby z mojego powodu cierpiała. Nie znoszę ranić ludzi, obiecałam sobie że nikogo nie skrzywdzę...
- To nie ty ją zraniłaś tylko ja, bo chciałem o tobie zapomnieć przy niej. Zabawiłem się jej uczuciami jak gówniarz. Jest mi strasznie wstyd, ale nie zmienię tego co czuję. Będzie musiała to zrozumieć..
- Ale ty z nią spałeś.. - po tych słowach dziewczyna widocznie posmutniała.
-  Mała ja przepraszam. Wiem jestem idiotom, możesz mnie nawet uderzyć, skrzyczeć, ukarać, tylko proszę nie bądź smutna. To był największy błąd w moim życiu. Sam nie wiem czemu to zrobiłem!
- Ale obiecujesz, że nie będzie żadnej innej?? Tylko ja??
- Tylko ty!
- Nie zabawisz się moimi uczuciami? Obiecaj mi to!
- Przysięgam!
Dziewczyna czując, że to prawda mocno się w niego wtuliła. Wiedziała, że ma przy swoim boku cudownego chłopaka. Nie ideał, bo nie ma takich, ale kogoś kto zawsze przy niej będzie, będzie ją chronił, wspierał, przytulał kiedy tego potrzebuje, rozmawiał nawet o północy kiedy będzie miała problem. To dal niej był opis tego wymarzonego partnera. Nie spodziewała się, że Bóg tak z nie nacka postawi go na jej drodze. Ale była wdzięczna, że to zrobił. Teraz ich życie będzie inne, zmieni się, ale chyba na lepsze...Chyba, bo nikt z nas tego nie wie.

------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was moje kwiatuszki kochane!!! :*
Długo pisałam ten rozdział i mam cichą nadzieję, że Wam się podoba choć troszkę??
Chciałam podziękować za prawie 2 500 wyświetleń bloga... :))
Za tych 7 zajebistych obserwatorów których kocham nad życie...!
Zachęcam do obserwowania i komentowania, to naprawdę dla Was niewiele, a mi sprawia ogromną radość! :D
Dziękuję Wam za wszystko, bo to dzięki Wam mam motywację do dalszego pisania!
I prośba każdy kto czyta niech skomentuje, a anonimki niech się podpisują dobrze??
Da się to dla mnie zrobić??
Koniec ogłoszeń misiaczki! <3
Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć, albo coś zapraszam na mojego ask'a i TT! :D
To tyle...
DO NAPISANIA!! :*
KOCHAM WAS! <3
Olcirek!
xoxo