środa, 4 czerwca 2014

NOWY BLOG ;)

NOWY BLOG ;)

Także ten... zapraszam Was serdecznie na mojego nowego bloga, na tym rozdział niedługo jakoś myślę, bo to już ostatni tak zadecydowałam :C
JESZCZE RAZ ZAPRASZAM!!!! ;)
Liczę, że Wam się spodoba i będziecie go czytać! :D
nie nudzę juz xd
Do napisania! :*
Olcirek!
xoxo

poniedziałek, 26 maja 2014

twenty thre

Wreszcie powrót do normy? Radość? Szczęście? Nie, nie, nie chociaż tak by się mogło wydawać. Ale nigdy już nie będzie jak kiedyś, każde z nich popełniło jakiś błąd, każde w pewien sposób zawiodło ale takie jest życie, żaden człowiek nie jest idealny. Ale to właśnie przeszłość nas kształtuje, zmienia nas, a człowiek jako istota rozumna przechowuje wydarzenia które miały już miejsce i stara się nie popełniać błędów, które kiedyś zrobił.
 Każda chwila w naszym życiu nieubłaganie szybko staje się przeszłością, nawet czyny i zachowania ludzi którzy ją tworzą. Minął tydzień od momentu kiedy się pogodzili, jakby wszystko na nowo między nimi się budowało. Na nowo zaczynali sobie ufać, poznawali się od nowa. Właśnie w tym momencie siedzieli wszyscy w ogrodzie, przy niewielkim ognisku, Zayn trzymał małą Vic na kolanach, a Destiny wpatrywała się w ten obraz z uśmiechem. Znów tu był, dawał z siebie co najlepsze, Niall zrozumiał całą sytuację i był zadowolony z ich szczęścia. Tylko ich szczęście się liczyło tu i teraz, piątki chłopców i dwóch księżniczek, które zawsze będą ważne w ich życiu.
- Czemu nikt nie mówił, że ta kiełbasa taka ostra? - zaczął krzyczeć jak opętany Hazza.
- A pytałeś? - dodała z rozbawieniem Des.
- Zrobiłaś to specjalnie! teraz będę kichał pół nocy!
- To śpisz na zewnątrz!
Wszyscy wybuchli śmiechem, tego było im trzeba, wspólnie spędzonego czasu, rozmowy. Nagle Zayn wstał, a każdy zdążył zauważyć, że najmłodsza z nich zasnęła na rękach ojca. Zmierzał z małą do pokoju, a za nim szał Des. Stanęła w progu drzwi i przyglądała się jak kładzie Vic do łóżeczka. Malik usiadł na łóżku i gestem dłoni zachęcił Destiny, żeby usiadła obok niego.
- Jestem największym szczęściarzem na ziemi dzięki wam wiesz?
-Zayn...
-Nie przerywaj mi dobrze? Chciałbym żebyś wiedziała, że to był największy błąd, że nie powiedziałem Ci o chorobie, każdego dnia tego żałuje, nie wiem co by było, gdybym miał Cię już nigdy nie zobaczyć to...
-Źle zrobiłeś, ale ważne że już wszystko dobrze, że mam cię przy sobie!
-To najważniejsze, a jeszcze ten szkrab...
-Jest strasznie podobna do Ciebie Panie Malik- powiedziała z uśmiechem Destiny.
- Ale ma twój uśmiech wiesz? Ten taki kiedy na mnie patrzysz, jakbym był jedyną osobą na świecie.
-Będzie łamała serca chłopcom, tak stwierdził Harold.
- A on jak zwykle o jednym. - Odpowiedział z rozbawieniem Zayn.
-Pójdziemy jeszcze do ogniska? Chciałabym jeszcze chwilę tam posiedzieć. 
- Chodź mała.
Nikogo już tam nie było, ognisko ledwo się tliło, wiał przyjemny letni wiatr. Usiedli razem na hamaku i bujali się w powolnym rytmie. Trzymał w ramionach cały swój świat, kobietę bez której nie wyobrażał sobie życia. Ona była przy osobie, która dawała jej szczęście, dzięki niemu się uśmiechała.


Dzwonek do drzwi, dopiero 8. Chłopcy na próbie niemożliwe, że któryś zapomniał kluczy, niemożliwe.  Wstała więc ociężale i wędrowała do drzwi wejściowych, nie sprawdziła nawet kto to i po prostu otworzyła, jednak szybko tego pożałowała bo za nimi stała jej matka. 
- Co Ty tu robisz?
- Des...
- Pytam co tu robisz? I nie mów tak do mnie...
- Córciu..
 











- Teraz córciu? Teraz? Chyba trochę za późno na takie zmiany żegnam,... - już chciała zamykać drzwi, kiedy się opamiętała.
- Proszę, wiem że nie zasłużyłam, ale...
- Ale co? Mów, masz 5 minut...
- Mogę wejść? Powiem co mam do powiedzenia i zniknę z twojego życia...
 - No dobrze chodź.

Nie umiała odmawiać, tak cholernie nie umiała.  Pomimo tego ile wycierpiała przez tą kobietę, nie była w stanie odmówić jej rozmowy, w końcu to dzięki niej żyje. Usiadła przy stole w kuchni razem z jej rodzicielką i spojrzała na nią wymownie. Tamta natomiast  siedziała ze spuszczoną głową, nadal była tą samą elegancką damą, jednak jej twarz zdawała się wyrażać jakieś uczucia. To zdziwiło Destiny, zawsze przecież byłą uśmiechnięta, nie wiedziała co to smutek, żal, gorycz. Może coś ją mieniło? Może coś się stało? Chciała wszystkiego się dowiedzieć, już, natychmiast!
- Więc? O co chodzi?  - spytała młoda brunetka.
- Przepraszam za wszystko...
Des nie mogła uwierzyć, własnym uszom, myślała, że ona tylko chciałby to usłyszeć, a tak na prawdę jej matka nic takiego nie powiedziała, patrzyła na nią z szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami. Nie starała się ukryć zdziwienia, bo wiedziała, że nie ma na to nawet szans.  
- Że co proszę?
- Przepraszam, za to jaką byłam matką, za to że nie opiekowałam się tobą, za to że nigdy nie zaznałaś od nas takiej miłości jak powinnaś, za to że nie doceniałam Cię jako córki, przepraszam, że nie było mnie i ojca w najważniejszych momentach w twoim życiu, największy błąd jaki popełniłam w życiu to właśnie to, że pomimo tego, że miałam obok tak wspaniałą córkę, nie obdarzyłam ją uczuciem jakim powinnam... Żałuje teraz tego, bo widziałam kiedyś mamę,yyy... Zayna?
-Tak ma na imię Zayn...
- Więc widziałam ją z waszym dzieckiem, widziałam w gazecie i zazdrościłam jej, coś we mnie pękło, od tamtej pory widziałam tylko szczęśliwe i uśmiechnięte babcie, ciągle w każdym państwie widywałam kobiety z dziećmi, albo ze swoimi matkami, byłam u psychologa, bałam się że wpadam w obłęd.... Powiedział, że to wyrzuty sumienia...
- Nie wiesz jak to było, ciągle sama, zero uczucia...
- Wiem, że pewne nie wybaczysz mi tego, ale przyszłam przeprosić i... spytać czy jest jakaś szansa, żebym mogła czasem tu przyjść? Chociaż na minutkę, żeby zobaczyć ciebie i małą?
- Nie wiem czy...
- Zrozumiem jeśli odmówisz, po tym wszystkim nie mam prawa...
- Nie chodzi o to że miałam źle w życiu, inni mieli gorzej, miałam dom, ciepłe miejsce, ubrania, jedzenie, niektórzy nawet tego nie mają, żyłam w luksusie... ale żadne pieniądze świata, żadne drogie prezenty nie były w stanie zastąpić mi was...


- I tak po prostu tu przyszła? - spytał mulat leżąc z Destiny na łóżku. 
- Tak i była... jakby smutna.. przesz chwilę na prawdę było mi jej szkoda... może na prawdę żałuje tego co było hm? 
- Myślisz, że byłaby w stanie się zmienić?
- Zawsze chodziło o jej dumę, nie dała nikomu poznać nic po sobie, a teraz? Teraz przyszła tu, okazała skruchę i do tego prosiła o coś? To nie w jej zwyczajach  Zayn'ie.  
- Więc może warto dać jej szansę? Nie sądzisz?
- Boję się trochę... Wiesz za każdym razem jak widziałam twoją mamę i Ciebie moja zazdrość była... nie da się tego określić... tak słodko do Ciebie mówiła... przytulała Cię... jak cie całowała w czoło siedząc obok Ciebie... Wtedy zobaczyłam czego mi brakowało w dzieciństwie i czego nie może nigdy zbraknąć Victorii. 
- Małej tego nigdy nie zabraknie, ma dwoje ześwirowanych rodziców, miłości pod dostatkiem - uśmiechnął się do Des promiennie. 
- Będziemy najlepszymi rodzicami na świecie?
- Tego nie wiem, ale na pewno się postaramy prawda?
- Ja tak, ale ty to nie wiem, jesteś takim leniem, że nie będzie Ci się chciało pewnie dupska ruszyć, żeby wyjść z dzieckiem na plac zabaw czy gdzieś indziej. - zaczęła chichotać Hopkins.
- ooooo nie, a ja miałem Ci coś dzisiaj pokazać, al za takie teksty to idę spać dobranoc!
Odwrócił się na bok i zacisnął mocno powieki, ona wiedziała, że udaje, dlatego postanowiła się z nim troszkę podroczyć. Wstała z łóżka, podeszła od jego strony i bacznie się mu przyglądała, wiedziała, że długo tak nie wytrzyma. 
- Dobrze panie Malik, jak pan chce też idę spać dobranoc. - Objęła jego twarz w swoje dłonie i pocałowała w usta, to przeważyło szalę i chłopak z powrotem wciągnął ją na łóżko. 
- Śpi pani ze mną! 
- Nie? Śpię u siebie, po ślubie takie rzeczy! - strasznie ją to rozbawiło co powiedziała, a jego wręcz przeciwnie.
- Wyjdziesz za mnie? - spytał poważnie.
- Co? Zayn żartowałam przecież.
- Ale ja pytam poważnie. 



Wyszła stamtąd, sama dokładnie nie wiedząc czemu. Wypłakiwała się do poduszki, nadal nie wiedząc czemu. Może miała sobie za złe, że wypaliła taką głupotę? To z jego własnej inicjatywy powinno wyjść to pytanie, do tego chociaż plastikowy pierścionek świadczący o tym, że jest jego, że nikt inny nie ma do niej dostępu. Drzwi powoli się otwierały i wiedziała dokładnie kogo w nich zobaczy, bo wszyscy inni już spali. Podszedł do niej wziął ją w ramiona i niósł w nieznane. Nie odzywała się nadal, mając jeszcze na policzkach ślady słonych łez. Jechali dość długo, sama nie wiedziała dokładnie dokąd, latarnie oświetlały drogę, a niebo było czyste i gwieździste. W radio leciało "I see fire" Sheeran'a nadając magiczny klimat tej chwili. W końcu Malik zatrzymał samochód i wysiadł z niego. Otworzył drzwi dziewczyny i podał jej rękę.
- Możesz wysiąść na chwilę?
- Dobrze. 
Podszedł z nią na skraj wzgórza, z niego było widać całe miasto, myślał, że to będzie idealna atmosfera i idealna sceneria. nadal w tle słychać było piosenkę Ed'a. On klęknął przed nią i widząc jej zdziwienie od razu zaczął.













-Bałem się pytać wcześniej, miałem już pierścionek, ale nie miałem pojęcia jak zareagujesz. Ale dzisiaj... dzisiaj dodała mi odwagi, dlatego chciałbym zapytać czy Ty Destiny Hopkins wyjdziesz za mnie i uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi? 
Dziewczyna oszołomiona nagłym obrotem sprawy nie wiedziała co ma powiedzieć, widziała tylko małą czerwoną paczuszkę w środku, której znajdował się złoty pierścionek z diamentowym serduszkiem. i to jego przenikliwe spojrzenie, kilkudniowy zarost i oczy pełne nadziei. 
- Tak. - ledwo wręcz słyszalnie odpowiedział do chłopaka, ten natychmiast założył jej pierścionek i przyciągnął ją do siebie. Złączyli się w pocałunku, teraz było pewne jest jego, tylko jego do końca życia. 
- Mam nadzieję, e nie zrobiłeś tego tylko przez moje głupie teksty?
- Tylko przez to..
- Co? - spytała zaskoczona po raz kolejny dzisiejszego dnia.
- No tylko dlatego - zaczął się śmiać - w ciągu 15 minut kupiłem pierścionek wiesz mała? 
- Oj głupi jesteś! Kiedy go kupiłeś?
- Wtedy pamiętasz, kiedy wszedłem do pokoju i zemdlałem, chciałem go wziąć z szuflady, pokazać ci go, ale... nie udało się, czekał rok na ciebie i bałem się, że będę musiał go sprzedać, bo Ty i Niall....
- Ciii... tak jest miło, nie traćmy tej chwili dobrze?
- Chodź mam kocyk, usiądziemy na ławce, chwile posiedzimy i wracamy bo jest grubo po 2 w nocy...



===========================================
łojjjjj przepraszam znowu za wieczność nieobecności.. ;/
miałam matury i jeszcze to pieprzone zdrowie, już miałam dość...
Ale obiecałam Wam, że skończę to opowiadanie więc biorę się ostro do pracy!
Zostało już kilka rozdziałów, które mogę policzyć na palcach jednej ręki, ale...
TU RU TUTUTUT TT UUU UU  mam pytani czy chcecie żebym pisała inne nowe zupełnie z innej beczki opowiadanie? :D
Jeśli będziecie chętne to zacznę je już w lipcu.! :D
Także ten, no co ja miałam.... aaa przepraszam, że taki krótki i dziwny ten rozdział, ale no ;/
PRZEPRASZAm!!!!!
Zrozumiem, jeśli nikt już go nie przeczyta i nie skomentuje xd
Bo ileż można czekać! XD
ALE DZIĘKUJĘ, ZA KAŻDE MIŁE SŁOWA KTÓRE MOGŁAM PRZECZYTAĆ W WASZYCH KOMENTARZACH, DZIĘKUJĘ ZA OBECNOŚĆ, ZA PONAD 50 000 WEJŚĆ NA BLOGA, ZA PRAWIE 50 OBSERWATORÓW, JESTEŚCIE NAJLEPSI POD SŁOŃCEM!!!!!!
Do napisania! :*
Olcirek! <3
xoxo

 
 

sobota, 15 marca 2014

Twenty two.

Jego milczenie, brak informacji i tamtej dziewczynie i domysły były dla niej czymś strasznym. Każdego dnia próbowała rozwiązać tą sprawę, próbowała z nim porozmawiać jednak jej próby szły na marne. W większości przypadków tłumaczył się tym, że jest zmęczony po całym dniu, że nie ma nastroju na takie rozmowy, że to przecież nic ważnego.... Szkoda że to "nic ważnego" odgrywa tak ważną rolę w jego życiu. Mała smacznie spała na łóżku więc Des miała chwilę dla siebie, przygotowała sobie kawę a wraz z nią usiadła na tarasie.
 Zastanawiała się jak rozwiązać całą tą sprawę, widok takiego Niallera ranił jej serce, nie taki był, nie takiego widziała go w przyszłości. Chłopcy mieli zrobić za dwie godziny, a jej do głowy wpadł pewien pomysł. Szybko wstała i skierowała się do pokoju blondyna, otworzyła szafę i zaczęła szukać tajemniczego pudła, w którym Irlandczyk trzyma zdjęcia tej dziewczyny. Przekładała kolejne warstwy ubrań, ale nadal nic nie mogła znaleźć. W końcu dostrzegła błyszczące zatrzaski, to było to czego szukała. Nie była pewna czy dobrze robi przeglądając jego rzeczy, ale nie mogła w tej sytuacji inaczej postąpić. Otworzyła w końcu pudełko i powoli zaczęła przeglądać po kolei zdjęcia. Była ich cała masa, liczba mogła dochodzić nawet do trzystu. Każde z nich przestawiało brunetkę, szaleńczo podobną do niej. Był też i Horan, wyglądał na bardzo szczęśliwego i zakochanego. Jedno zdjęcie szczególnie dało Des do myślenia, widniał tam chłopak z ową dziewczyną. Siedzieli razem na brzegu jeziora, ona była wtulona w niego jak mała dziewczynka, a on trzymał dłoń na jej policzku, a drugą ręką obejmował ją w talii. Tak bardzo młodzi i tak bardzo w sobie zakochani. Kolejne zdjęcia potwierdzały to, że blondyn kochał się w niej do szaleństwa. Jego oczy były z tym charakterystycznym blaskiem, tym wzrokiem pełnym miłości i troski o drugą osobę.
-Des? Co ty wyprawiasz?!?!
Z zamyślenia wyrwał ją głos Niallera, który nie wiadomo kiedy znalazł się w pokoju. Czy aż tak długo tam siedziała? Nie zauważyła jak czas szybko mija? Nie wiedziała co ma teraz zrobić.
- Przepraszam ale ja tylko...
- Jak mogłaś grzebać w moich rzeczach?!?!!!! Des!!!!
- Chciałam tylko...
- To dla mnie najważniejsze pamiątki a ty tak po prostu...
Widziała jego smutne oczy, a zarazem z każda sekunda bardziej łamiący się głos. Podeszła do niego i chciała przytulić, ale on gwałtownie się od niej odsunął.  Łzy w oczach stawały się coraz cięższe i wydawało się jej, że zaraz popłyną po jasnych policzkach chłopaka.
- Nie możesz uciekać od przeszłości Niall..
- Nie mogę wiem, ale ona zbyt szybko chce wrócić rozumiesz?
-Jak to?
- Bo ty chcesz wiedzieć kto to, kim była, ile dla mnie znaczyła, a ja nie wiem czy jestem gotowy o tym mówić!
- Minęło już sporo czasu od kiedy..
- Wiem, ale nie chce teraz o tym rozmawiać, wyjdź stąd proszę... chce zostać sam!
Dziewczyna posłusznie wykonała prośbę, nie chciała żeby to tak wyszło, nie spodziewała się nawet, że wróci wcześniej niż reszta. Zeszła do kuchni i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić w tej sytuacji.

                                                        <piosenka do tekstu>
Nie mógł skupić się na niczym, ciągle był jakiś rozkojarzony, myślami był przy niej i małej. W końcu wreszcie usłyszał upragnione: "BRAWO CHŁOPCY MAMY TO! JESTEŚCIE WOLNI NA DZIŚ!" . Wyszedł ze studia bez słowa i ruszył w nieznaną stronę. Od miesiąca, a może i dłużej zastanawia się czy ma naprawdę jakieś szanse u kobiety,która jest dla niego całym światem. W końcu zawiódł ją, jak nikt inny. Może pora odpuścić sobie tą miłość, może dać jej wolną rękę, dać jej szanse na bycie szczęśliwą z jego najlepszym przyjacielem.? Ona zasługuje na wszystko co najlepsze, a może on nie jest tym odpowiednim? Brak jakiejkolwiek decyzji z jej strony, jest dla niego odpowiedzią jednoznaczną. Sam nie wiedział jak długo już chodzi po mieście, ale chyba nie chciał wracać do domu. Tam jest ona, będzie chciał ją przytulic, pocałować, powiedzieć jak bardzo ją kocha, ale nie będzie mógł. To boli... Bardzo... Nie wiedział co robić, pierwszy raz w życiu był tak bezradny. Byl zależny od jednej, małej osóbki, która też jest w niemałym wewnętrznym rozdarciu. Ona nie lubi ranić, nie lubi wybierać, a tutaj musi, jedna osoba niestety będzie musiała cierpieć, to jest pewne. On nie chce być tą osobą. Było już ciemno, wiał chłodny wiatr pomimo, iż był środek lata. Usiadł na jednej z pobliskich ławek, jego telefon już któryś raz dzwonił, postanowił więc odebrać. na ekranie widniało zdjęcie dobrze mu znanej brunetki.Odebrał bez wahania.
-Tak?
- Boże Zayn co ty wyprawiasz? Gdzie Ty się podziewasz?
- Nic mi nie jest Des...
- Zayn gdzie Ty jesteś?
- Nie martw się o mnie...
- Nic nie poradzę, że jestem taka głupia i jednak się martwię... przepraszam?
- Źle mnie zrozumiałaś, nie chodzi o to, że to źle tylko...
- Tylko co?
Sam nie wiedział co powiedzieć, kłamać, czy mówić szczerze wszystko co myśli i czuje.
- Nic.. zaraz wracam do domu będziemy mogli pogadać?
- Dobrze, ale wracaj szybko, jest późno...  zachowuję się tak jakbym była twoją matką... yghh'
Mimowolnie usmiechnał się do telefonu, martwiła się, jednak nie było tak źle jak myślał. Złapał pierwszą lepszą taksówkę i po chwili był już pod domem. W oknie widział ją z mała. Pora spania w końcu, wszedł do domu i od razu poszedł do jej pokoju. mała była jakaś grymaśna, popłakiwała i nie chciała spać. Wziął ją od niej i zaczął tulić do siebie. Spojrzał na Des i delikatnie się uśmiechnął. Chodził w kółko po pokoju i śpiewał małej, żeby uspokoić i utulić córkę do snu. Bezwładne ciało śpiącego już dziecka ułożył w łóżeczku, po czym spojrzał na brunetkę, siedziała wpatrując się w niego na fotelu.
 - ymmmm.. toooo... możemy porozmawiać?
- no tak...
- Des. bo chodzi o to, że...
-Że?
- Cz Ty w ogóle coś jeszcze do mnie czujesz? Bo ja... ostatnio... czuje, że nie mam po co się starac, bo Ty już, to co było miedzy nami, że z twojej strony już wszystko się wypaliło, a z mojej... to jest coraz silniejsze i... nie wiem co mam robić...


To co powiedział całkowicie sprowadziło ją na ziemię, kochała go, ale Nialler... Czy to co czuła do chłopaka było tylko przyjacielską miłością? czy była z nim tylko ze względu na małą? Uczucie do Malika na pewno nie przeminęło, pomimo tej rozłąki, pomimo tego wszystkiego co zrobił.
- Zayn tu nie chodzi o to, że mi przeszło jak twierdzisz, tylko o to, że ta sytuacja, to wszystko jest ponad mnie, ja nie umiem sobie z tym poradzic, nie chce ranic, ani ciebie ani Niallera rozumiesz?
-Tak wie, ale...
- Wiem... zdaje sobie sprawę, ze Ci ciężko, ale zrozum mnie troszkę...
- Dobrze nie naciskam, ale mógłbym coś zrobić?
- To zalezy co? - uśmiechnęła się do niego zadziornie i zagryzła wargę.
- Zboczuszek - zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie z fotela, po czym do ucha wyszeptał - chciałem Cię tylko przytulic mała, od dawna chciałem, ale się bałem.
- Zayn Malik się czegoś boi i jestem to ja.... ZAPAMIĘTAM!
- nie boję się Ciebie, tylko twojej reakcji..
-Jak widzisz, nie jest tak źle, nawet mi przyjemnie wiesz?
- Mi również..
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Irlandczyk, zobaczył ich razem, jak idealnie ich ciała do siebie pasują, jak ich uścisk choć niewinny, był idealny względem niego.
-Mogę ci ją porwać na chwilę?
Jedno zdanie tak ich spłoszyło, że oderwali się od siebie jak oparzeni. Spojrzeli na siebie, a brunetka powoli wyszła do Nialla.


- Usiądziesz? - spytał jej, bo widział, że niepewnie czuje się w jego pokoju.
- Ymmm... tak pewnie.
-Przepraszam, że wam przerwałem, ale przemyślałem sobie wszystko i muszę Ci powiedzieć, w końcu wszyscy musicie się dowiedzieć, ta cała sytuacja nie moze być tajemnicą, to było i już nie wróci, muszę zamknąć ten rozdział mojego życia...
- Dopiero dzisiaj to wywnioskowałeś, dlaczego dopiero teraz?
- Ja myślałam,... wtedy jak Cię spotkałem w szkole... ja sądziłem, że Ty jesteś... że Ty to ona rozumiesz? Że Bóg znowu mi ja zsyła, ale...
- Ale ja nigdy nie będę nią tak?
- Właśnie, jesteście niemalże identyczne, ale jednak wiele rzeczy was różni, ona... tak samo jak ty... jesteście jedyne w swoim rodzaju i... przepraszam, ale ja wymyśliłem sobie chyba tą miłość do Ciebie, przez to, ze tak bardzo byłem w niej zakochany...
- Niall... ja nie wiedziałam, że był ktos tak ważny w twoim życiu, nie spodziewałam się nawet...
- To co do niej czułem to było chyba więcej niż miłość wiesz? to było też przywiązanie, miliony rozmów, minuty, godziny, dni razem spędzone, przyzwyczajenie, że jest ktoś obok, ktos dla kogo jestem całym światem, ktos kto nie usnie bez mojego głupiego dobranoc....
- Rozumiem o czym teraz mówisz, miałam tak samo z Zayn'em, jak odszedł ja... sam zresztą widziałeś...
- Tak i nikomu, nawet największemu wrogowi nie życzę, żeby przechodził przez to samo... Destiny mam takie pytanko..
- Mów, mów - zachęcała chłopaka.
- Zabawnie to zabrzmi, ale.. będziemy dalej przyjaciółmi i potraktujemy to co było jako przyjacielską pomoc? W końcu byliśmy ze sobą ale poza granicę całowania nie przeszliśmy... - ostatnie zdanie wypowiadał już z wyraźnym rozbawieniem.
- Ja nie wiem śmieszy Cię coś w tym momencie głupku? -  zapytała Des z uśmiechem.
- Nie no skądże! Mnie? Nigdy!


Przytuliła go mocno i cichutko pwiedziała.
- Tak cholernie sie cieszę, że wrócił stary Nialler, brakowało mi cię staruszku!


Nie mógł zasnąc, a było już grubo po północy. przypominał sobie dzisiejszy wieczór, tą rozmowę, to że znów miał jej drobne ciało w swoich ramionach, czuł, że jest dla niej kimś, kimś ważnym. Przekręcił się na prawy bok i wpatrywał się w gwieździste niebo, księżyc dość mocno świecił, tak że w jego pokoju panował półmrok. Był zdezorientowany, kiedy przekręcił się do swojej dawnej pozycji i przy łóżku zobaczył dość wysoką postać, która słodkim głosem zapytała:
- Obrazisz się jak, będę chciała się do Ciebie przytulić panie Malik?
Chłopak od razu rozpoznał głos, nie mógł uwierzyć własnym uszom, że to Destiny. Jedyne czego się obawiał to , to że to jedynie piękny sen. Oparł się na łokciach i z niedowierzaniem patrząc, na słodką brunetkę zagarnął część kołdry i zrobił dla niej miejsce. Ta szybko wskoczyła pod nią, bo chłód dawał się we znaki jej bosym stopą. na początku leżała tylko i zagryzała wargę patrząc sie na chłopaka i czekała na jego ruch.
 - Liczyłam na uścisk, ale widzę że Ty jakiś senny jesteś to moze innym razem...
Miała już zamiar wyjść, kiedy poczuła na swoich biodrach jego dłonie, które przyciągały ją do niego. Jego lewa ręka powędrowała, aż do jej włosów i gładziła je.
-nie mogę uwierzyć, że tu jesteś mała...
- uszczypnąć cię może? - zapytała brunetka.
- może lepiej zrobię to...
Pocałował dziewczynę i znów poczuł to przyjemne ciepło w okolicy żołądka, nadal jej usta działają na niego tak samo. Za każdym razem motyle w jego brzuchu wariowały, dając mu znak, że to właśnie ta jedyna. Odwzajemniła jego pieszczoty, był pewien, że taraz może byc już tylko lepiej.


=============================================
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ;CCC
ZDAJE SOBIE SPRAWĘ JAKA JESTEM NIEPOWAŻNA, ŻE TYLE NIE DODAJĘ, ALE NAPRAWDĘ UWIERZCIE MI, NAWET JAKBYM CHCIAŁA TO NIE MOGĘ, SĄ DNI, ZE JEST SUPER, CZUJE SIĘ ZAJEBIŚCIE, A SĄ I TAKIE KIEDY NIE MAM SIŁY NAWET RĘKI PODNIEŚĆ...
SKUTKI BRANIA CHEMII NIESTETY, ALE TRZYMAJCIE KCIUKI ZA MNIE I MOJE MARNE ZDRÓWKO...
TE DNI KIEDY JEST LEPIEJ, STARAM SIĘ SPĘDZAĆ ZE ZNAJOMYMI, RODZINĄ, CHŁOPAKIEM, DLATEGO TAK MAŁO CZASU POŚWIĘCAM PISANIU...
TEN ROZDZIAŁ JEST DLA MNIE NAJSŁABSZYM ZE WSZYSTKICH, ALE LICZĘ ŻE CHOCIAŻ TROSZKĘ WAM SIĘ SPODOBA :D
BARDZO DZIĘKUJE ZA WASZE KOMENTARZE, ŻE JESTEŚCIE TU, ŻE CZYTACIE, ZE WAM SIĘ PODOBA, ŻE CHCECIE ŻEBYM DALEJ PISAŁA TO STRASZNIE MNIE CIESZY I MOTYWUJE ŻEBY COS TU DODAWAĆ! :D
Jeszcze raz dziękuję za wszystko! <3
jesteście najlepsze, każda z Was na swój sposób! ;*
Pozdrawiam Olcirek! <3
xoxo


piątek, 14 marca 2014

...

To nie rozdział, ale jutro ostatnie poprawki i dodaje... Jeżeli będę w stanie dzisiaj po badaniach go dopracować to dziś jeszcze dodam, ale jest wiele rzeczy które mi się w nim nie podobają i ciężko będzie :/
Przepraszam, że ja taka łamaga i bardzo rzadko ostatnio dodaje, ale proszę zrozumcie teraz mi ciężko coś sensownego wymyślić... :C
Dziękuję, że tu jesteście i czekacie!! <3
KOCHAM WAS ZA TO! <3
Pozdrawiam Olcirek ;*
XOXO

czwartek, 20 lutego 2014

Jak zwykle....

Znowu cholernie długo nie dodaje kolejnego rozdziału... Powód? Życie znowu mi się komplikuje, choroba wróciła, szkoda gadać....
Ale mam do Was pytanie....
CZY KTOŚ JESZCZE W OGÓLE CZEKA NA ROZDZIAŁ? Jest ktoś kto chce, żebym skończyła to opowiadanie?
Jeżeli jest chociaż jedna osoba, która chciałaby wiedzieć co wydarzy się dalej niech skomentuje ten post... Chce po prostu wiedzieć czy warto coś tu dodawać jeszcze....
PRZEPRASZAM ALE NA PRAWDĘ NIE WIEDZIAŁAM, ŻE ZNOWU BĘDĘ MUSIAŁA PRZEZ TO WSZYSTKO PRZECHODZIĆ....
Jeżeli będziecie chciały, chcieli, żeby rozdział się pojawił to oczywiście go napisze bo mam już pomysł, tylko nie wiem czy jest sens bym dodawała tu moje wypociny jeżeli nikogo już to nie interesuje :/

Pozdrawiam Olcirek! <3
XOXO

sobota, 4 stycznia 2014

twenty one.

Nadchodzi taka chwila w życiu każdego z Nas kiedy chcemy mieć kogoś obok, kogoś kto będzie pomimo wszystko, kto spędzi z nami zimne wieczory, kto pocieszy, przytuli kiedy trzeba... ktoś kto będzie Nas bezgranicznie kochał.
"I chcę robić Ci zdjęcia kiedy śpisz i nic sobie nie robić kiedy podkradasz mi papierosy i pragnąć Cię wczesnym rankiem ale nie budzić Cię, żebyś mogła sobie jeszcze pospać i całować Twoje plecy i głaskać Twoją skórę i mówić Ci jak bardzo kocham Twoje włosy, Twoje oczy, Twoje usta, Twoją szyję, Twoje piersi, Twoje pośladki. I chcę siedzieć na schodach, paląc papierosy dopóki nie wrócisz do domu i przepraszać kiedy nie mam racji i cieszyć się kiedy mi przebaczasz i oglądać Twoje fotografie i żałować że nie znam Cię od zawsze i wpadać w panikę kiedy jesteś zła i pieścić Cię w nocy i marznąć kiedy zabierasz cały koc i wpadać w zachwyt kiedy się uśmiechasz i odczuwać uczucia tak głębokie że brak słów żeby je wyrazić i zatrzymywać Cię w łóżku kiedy musisz wyjść i płakać jak dziecko kiedy w końcu sobie pójdziesz i prosić Cię o rękę mimo że odmawiasz i opowiadać Ci o sobie najgorsze rzeczy i dawać Ci to co we mnie najlepsze i odpowiadać na Twoje pytania i mówić Ci prawdę kiedy wcale tego nie chcę..."


Była dla niego wszystkim czego potrzebował do szczęścia, była jego szczęściem. Wiedział też, że on nie jest jej obojętny, w końcu kiedyś był dla niej wszystkim.  Zdawało mu się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale jeden krok w przód, był dwoma milowymi krokami w tył.
Słońce już powoli zmierzało ku zachodowi, zegar odmierzał sekundy go panowania godziny 19. Chłopcy siedzieli w salonie, przy palącym się ogniu w kominku i próbowali przećwiczyć nową piosenkę. Właśnie "próbowali", niby grupa dorosłych mężczyzn, ale w głowach mieli dziecięce mózgi.
- Harry może zaśpiewaj to twoje ulubione "ohhh yeahhhh". Hmm? - spytał rozbawiony Lou.
- Zamiast refrenu? Słuchaj to jest całkiem dobry pomysł, ale co jeśli ilość ciąży po usłyszeniu mojego seksownego głosu wzrośnie??
- Braknie Ci kasy na alimenty?? - zapytał Liam.
- Nieee? Z kim ja pracuje? Des!!!!! - zaczął się drzeć jak opętany Harold.

Dziewczyna kolejny raz od wielu dni próbowała znaleźć rozwiązanie z całej tej sytuacji. Ich krzyki wyrwały ją z myślowego zadumania, wzięła małą Vic na ręce i zeszła na dół.

- Hazza co Ci się znowu dzieje? Głodny jesteś to sobie zrób... czy ja wyglądam na twoją kucharkę??
-Szczerze..?
- Nie odpowiadaj palancie... - zrobiła skwaszoną minę - czego chcesz?
-Czy od mojego głosu zachodzi się w ciążę??
- Serio? Serio aż tak Cię pojebało... wyprowadzam się! Nie zniosę dłużej twojego towarzystwa, przez to moje dziecko będzie nienormalne - zaczęła się śmiać brunetka.
- Coś po mamie może odziedziczy, ale to na pewno nie wystarczy przy takim natężeniu debili w domu. - odezwał się Liam.
Dwie pary oczu ciągle obserwowały dziewczynę. Jedne błękitne jak morska woda, drugie ciemne, brązowe niczym czekolada.
- I tylko po to miałam tu zejść??
- Jak już jesteś to może powiedz co myślisz o piosence - powiedział Zayn.


Usiadła z małą na rękach i uważnie przyglądała się pięciu najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Gdyby nie oni nie wiadomo co działo by się w jej życiu, rodzice nawet nie kontaktują się z nią pomimo iż mieszkają niedaleko. Gdy w jej uszach zabrzmiały pierwsze akordy nowej piosenki, na jej rękach od razu pojawiła się gęsia skórka. Zawsze przeszywał ją ten dreszczyk ekscytacji, zawsze była tą pierwszą osobą, która słyszy nową piosenkę. piosenka do tekstu      
          
 Liam zaczął a jej skupienie było coraz większe, całą swoją uwagę poświęcała wsłuchiwaniu się w słowa  i analizowaniu ich. Niall anielskim głosem, w końcu włączył się do utworu:

If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me
But when you leave it’s gone again


Zayn śpiewając swoją część patrzył na nią, jakby nikogo oprócz niej nie było w pokoju.


I've never had the words to say
But now I’m asking you to stay
For a little while inside my arms
And as you close your eyes tonight
I pray that you will see the light
That's shining from the stars above


Świat stanął, wszystko było nieważne, słowa, muzyka, ona wpatrująca się w ogień. Byla jak w transie, wstała, podała Vic na ręce Lou,bo siedział na roku sofy. Podążała do holu, zabrała tylko bluzę i wyszła z domu. Kocha ją dwóch mężczyzn, jest w sytuacji bez wyjścia. Tylko o tym teraz myślała. Znowu jej policzki zalały się łzami, słyszała, że ktoś za nią biegnie i woła, ale nie zatrzymywała się. Jak lunatyk podążała, w dobrze znane jej miejsce. Nagle poczuła mocny uścisk, chyba to wyrwało ją z zamyślenia.
- Des co ty robisz?
Poznała głos, to był on. Malik obrócił ją w swoją stronę i spojrzał na jej zapłakane oczy, tusz spłynął razem ze łzami, dlatego jej policzki zdawały się być jak posmarowane węglem.
- Ty znowu płaczesz.... Ciii spokojnie...

Przytulił ją, ale ona nie wiedziała co ma powiedzieć, co zrobisz, wszystko było dla niej utopią. Wizją szczęścia, jednak niespełnioną. Ktoś musiał wyjść z tego przegranym ,a ona nie wiedziała jak to rozegra, żeby każdy był szczęśliwy. Nie umiała ranić innych, była zbyt dobra.

- Co mam zrobić? Co bo ja dłużej nie wytrzymam...
- Musisz wybrać, decyzja należy do Ciebie maleńka...
- Niall...
- Któryś z nas musi pogodzić się z twoją decyzją, nie ma innego wyjścia...

Wracali do domu, ona powoli stawiała kroki jakby bała się konfrontacji z blondynem. Musiała z nim porozmawiać tak samo szczerze, jak z Zaynem. Gdy przekroczyli próg domu uderzyła ją fala ciepła, jednak wrześniowe wieczory nie należą już do najcieplejszych. Malik nic nie mówił, odwiesił jej bluzę i poszedł do salonu. Widziała jak wyciąga jakiś alkohol i nalewa sobie do szklanki "niszczę go", ulotna mysl pojawiła się w jej głowie, ale plany jakie miała były aktualne. Jasne jesionowe schody prowadziły ją na górę. Będąc już na piętrze spojrzała w lewo, drzwi do pokoju Horana były zamknięte, dziwne... zazwyczaj tylko jego było otwarte. Skierowała swoje kroki w tym kierunku, będąc już coraz bliżej nadal nie słyszała jego obecności w pokoju. Spojrzała przez dziurkę od klucza, wewnątrz było widać lekkie oświetlenie, które biło zapewne od lampki nocnej blondyna. Zapukała... nic, zero odzewu, drugi raz... nic. Otworzyła więc delikatnie drzwi, powoli wsunęła się do pokoju i zobaczyła Irlandczyka siedzącego przed jakimś pudłem.
- Pukałam ale..
- Przepraszam chciałem byc chwilę sam..
- Niall ja..
- Możemy później, proszę?
- Ale.. - zmierzała coraz bliżej do niego, dopiero teraz było widać, że jego policzki są wilgotne. - płakałeś?
- Des proszę nie teraz...
Spojrzał na nią z politowaniem w oczach, a ona nie zwracając uwagi na jego słowa usiadła obok  i dopiero w tej chwili zauważyła dokładnie cym tak pochłonięty jest Nialler.
- kim jest dziewczyna ze zdjęć.? - spytała bez owijania w bawełnę.
- Nikim ważnym..
-Więc czemu przez nią płaczesz?
- Destiny nie chce o tym mówić..
Brunetka spojrzała na jedno ze zdjęć ukradkiem, to co zobaczyła było dla niej szokiem.
- Przecież ona wygląda jak ja! - w zdenerwowaniu podniosła głos.
- Ale ty nie jesteś nią, w tym problem...
- Niall, kto to jest i czemu przez nią płaczesz... nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się prawdy!

Malik siedział, popijając małymi łykami alkohol, w głowie ciagle mu huczało wypowiedziane przez nia zdanie: " Nie mogę pozwolić, żeby on przeze mnie cierpiał! Jest dla mnie zbyt ważny, żeby go ranić, ale albo zrozumie, albo będę musiała wyjechać, innej opcji nie widzę" . Miał wielką nadzieję, że blondyn zrozumie jaka miłość, jak silne uczucie łączy go z Destiny i pozwoli im być znów razem szczęśliwymi.


Odpalił papierosa, jak zwykle tylko to mu pomagało. Razem z dymem uciekały jego troski i zmartwienia. Usłyszał jakby cichy płacz dziecka, zgasił fajkę i jak najszybciej mógł udał się w strone dochodzącego dźwięku. mała po prostu obudział się w łóżeczku. Wziął ją w ramiona, ułóżył na łóżku Des, i razem z nią się położył. Nakrył kocem ich dwójkę i razem zasnęli.

- Niall kim ona jest??
- Raczej powinnaś spytać, kim była..
- Ale jak to?? - dziewczyna była zaskoczona.
- Nie żyje od 4 lat.. 
Była tak zdziwiona, że aż brakło jej słów. Przytuliła blondyna do siebie, a ten po tym geście otworzył się bardziej.

- Kochałem ją.... a ona... ona zabiła się... przez ojca... ten... ten skurwiel ją męczył w domu... bił... miała tylko mnie... chciałem jej pomóc... starałem się..... nie zdążyłem rozumiesz???
-Jak to nie zdążyłeś??
-Napisała list, a ja zbyt późno go odczytałem.... było za późno... skoczyła...
- Niall..
- A Ty jesteś jak ona, ja myślałem, że.... że pokochasz mnie jak ona, ale to nie jest to samo... Ty nigdy nie będziesz nią...


===============================
Jezu w porę dodaje, ale jak krew z nosa idzie mi to pisanie :CCC
PRZEPRASZAMMMMMMMMMMMMM I DZIĘkujE!! :**
każdemu kto czyta i chce żeby to opowiadanie dalej trwało!!! :D
dziękuje za obserwowanie i za tyle wyświetleń!!! *O*
czym sobie zasłuzyłam?? :D
przepraszam za bledy ale pisze na tablecie ;///
Kocham Was!! <3
do napisania misiaki :**
pozdrawiam Olcirek! :*
xoxoxo