- Co ty tu robisz?? - zapytał zdziwiony.
Wtedy też do Malika dotarło, że jest obserwowany. Wyczuł w głosie Irlandczyka niezadowolenie jego obecnością, ale starał się zachować zimną krew.
- Spałem tu, czy to jakiś problem?
- Może...
- O co Ci chodzi Niall?
- Tak trudno zgadnąć?
- O nią?
- Brawo mistrzu... inteligenty jednak jesteś...
- Nie spałem z nią, więc? Wolałbyś żebym umarł nie?
- Ty chyba sobie żartujesz!!! - wykrzyczał blondyn.
- Miałbyś ją tylko dla siebie...
- Po pierwsze nie jest rzeczą żeby ją mieć, po drugie chyba kurwa mózg Ci wycięli bo myślisz, że chciałem twojej śmierci, a po trzecie zrobi jak będzie chciała... to jej życie... wybierze Ciebie dobrze, odsunę się w cień i będę patrzył jak jest szczęśliwa, bo tego dla niej chce...
- Ale gdyby nie ja byłbyś szczęśliwy, wszystko zjebałem.
- Zjebałeś to, że wyjechałeś i nie dawałeś znaku życia! Wiesz co ona tu przechodziła? Pewnie że nie! Nie widziałeś jej każdego dnia kiedy leży na łóżku, wtulona w twoją bluzę i płacząca jak małe dziecko, bezradna, bezbronna, bezsilna... Mogłeś napisać, zadzwonić.. cokolwiek, dać jej siłę, nadzieję, że wrócisz, że będzie dobrze, ale Ty pieprzony egoisto wolałeś milczeć!
- Niall..
- Nie... Wiem już jak było, wiem co ona przechodziła, byłem tego świadkiem, wiem też czemu wyjechałeś, ale moim zdaniem nic cię nie usprawiedliwia, nie robi się takiego czegoś osobie, którą się kocha!
Teraz już wiedziała, że z zaproszenia Malika do domu będą same problemy. Dobrze, że mała się nie obudziła pod wpływem ich krzyków. Wyszła z pokoju i zobaczyła Lou i Liama na schodach, którzy przysłuchiwali się tej całej wymianie zdań. Spojrzała na nich z żalem w oczach, Li chyba wyczuł, że ona zaraz może się rozpłakać, a jej drobniutkie ciałko może się rozpaść pod wpływem wszystkich emocji. Przybiegł do dziewczyny i ją przytulił, głaskał jej włosy i uciszał jakoś jej szloch, który nie wiadomo skąd się pojawił.
- Nie chce ich kłótni Liam.... co mam zrobić?
- Sam nie wiem co mam Ci doradzić, to trudne, ale wierzę, że jakoś dasz sobie radę. Musisz posłuchać swojego serca... Słyszałaś Niall'a. Zrozumie każdą twoją decyzję, masz być szczęśliwa, Zayn pewnie myśli jak on w końcu są.. znaczy byli najlepszymi przyjaciółmi!
- Ja już mam dość tego wszystkiego... muszę coś zrobic bo inaczej się wykończę....
- Rozumiem Cię Des... ale bez nerwów i pochopnych decyzji dobrze? proszę?
- Obiecuję.
- Dalej idź ich sprowadź na ziemię! Bądź stanowcza! Niech nie skaczą sobie do gardeł...
- Nie dam rady!
- Dasz! Pamiętaj, że my w Ciebie wierzymy... wszyscy.
- Dobrze. Dziękuję Li. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć...
Zeszła na dól, a oni nie przerywali. Kłócili się w najlepsze, o nią... Miała tego dość, nawet nie zwrócili uwagi, że weszła. Wzięła talerz i z impetem rozbiła go o ziemię. W kuchni rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, a oni jakby wytrąceni ze swojego świata spojrzeli w jej kierunku.
- Uspokoicie się do jasnej cholery??!!
Obaj nie wiedzieli jak się mają zachować. Ona patrzyła na nich i przenosiła wzrok raz z jednego, na drugiego.
- Nie mam już siły... nie wiem jak do Was trafić... nie che problemów dlatego zdecydowałam, że nie wybiorę żadnego z Was, nie chcę ranić, dlatego jeżeli opcja przyjaźń i ja na miejscu nie odpowiada, to się wyprowadzę gdzieś... Proszę w tej chwili podjąć decyzję!!!
- Ale...
- Ja nie żartuję Niall, przykro mi...
- Dobrze skor tak chesz ja się zgadzam!
- A Ty Zayn???
- Ja też...
Popołudnie, koniec próby. W sali został sam Malik, chciał nadrobić jakoś ten czas kiedy go nie było. Spędzał dodatkowe godziny w studio i ćwiczył choreografie. Usłyszał ciche dźwięki gitary, już wiedział, że nie jest sam. Kierował się tam, gdzie prowadził go odgłos cudownej melodii. Zobaczył Horana, a potem usłyszał jeszcze słowa do piosenki.
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me."
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things."
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me."
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh.."
Obiecali jej, ale czy to było szczere? Tego nie była pewna, ale postanowiła im zaufać. Vic po zjedzonym obiadku znów spała, a ona miała dużo wolnego czasu by myśleć. Bała się przyszłości, bała się tego co będzie, nie wiedziała jak to będzie i to chyba najbardziej ją przerażało. Musiała sprzątnąć w kuchni po tym całym incydenicie z rana, o chłopcy wyszli na próbę a ona nie miała czasu wcześniej. Zeszła na dół, a będąc już na miejscu zaczęła zbierać, kawałki szkła. Jeden z nich rozciął jej palca i przypomniała sobie jak to jest kiedy dając upust swojej krwii, dawała też usust swoim emocjom. Coś strasznie ją męczło, dusiło od środka. Ten strach? Złość? Nie wiedziała co to, ale chciała sobie z tym poradzić, wzięła kawałek szkła i przejechała nim po wczesniejszych bliznach. Po chwili po nadgarstku spływała już stróżka krwii, a ona czuła rozkosz. Zadawała sobie kolejne rany i kolejne, aż poczuła, że coś jest nie tak, traciła świadomośc, miała mroczki przed oczami, i głos Nialla...
- Boże święty Des co ty robisz???!!!
- Daj bandaż szybko!!!
Chłopak szybko znalazł o co prosiła i zaczął owijać jej rękę, żeby zatrzymać krew. Była słaba, jej oczy same się zamykały, była blada, chłodna.... Zadzwonił po karetkę, bo sam nie wiedział czego ma się spodziewać, co może się stać.
- Mała... ej patrz na mnie... Des... nie zamykaj oczy!! Proszę Cię!!
- Niall, przepraszam...
- Nie przepraszaj mnie bo nie masz za co! Tylko proszę nie zamykaj oczu! Karetka zaraz będzie!
- Słabo mi..
- Wiem, ale trzymaj się!!
------------------------------------------------------------------------
to bardzo kochane!! <33333