środa, 20 listopada 2013

twenty.

Miłość? Co to tak na prawdę jest? Kto ją wymyślił? Czy każdy z nas jej potrzebuje? Miłość może dawać nam szczęście i jednocześnie nas ranić. To taka skrajność, bardzo cienka granica, którą bardzo łatwo przekroczyć. Przez jeden błąd, osoba za którą oddalibyśmy życie staje się nikim. Czy można kogoś kochać, a jednocześnie nienawidzić? Pytania te trapią wielu ludzi, jednak wiadome jest że taka sytuacja jest bardzo prawdopodobna.


To było dla niej zbyt ciężkie, przytłaczało ją to jak każdy boi się powiedzieć cokolwiek złego w jej towarzystwie, nie wiedziała jak dalej żyć, jak funkcjonować w miarę normalnie. Kochała dwóch na raz.... pomyślicie, że to niedorzeczne, ale ona nie umiała wybrać. Zarówno Zayn jak i Niall, znaczyli dla niej bardzo wiele, z jednym miała dziecko, jednak Malik okłamał ją, natomiast Horan wykazał się i pomagał jej jak najlepiej umiał, podczas nieobecności mulata. Dwa przeciwieństwa... Malik, wysoki mulat, o czekoladowym spojrzeniu, Horan blondyn z niebieskimi tęczówkami, Zayn typowy bad boy, ale Niall wcale nie był gorszy od niego na tym polu. Co ją tak do nich ciągnęło? Milość... czyli? Uczucie, które w końcu przychodzi do każdego człowieka i ze względu na naszą słabość, praktycznie zawsze się mu poddajemy. Weszła do pobliskiego sklepu pani Jonhson kupić świeże bułki. Biorąc to po co przyszła stanęła przy kasie:
-Dzień dobry!
-oooo dzień dobry Destiny! Dawno Cię u mnie nie było!
- Chłopcy robili zakupy w supermarkecie więc nic nie było potrzebne...
-Rozumiem. Źle wyglądasz dziecko, taka blada jesteś, wszystko w porządku?
-To tylko niestrawność....
-Tak? A co ci zaszkodziło kruszyno?
-Życie...
Kobieta słysząc jej odpowiedź zrozumiała, że dziewczyna nie ma ochoty rozmawiać, wzięła pieniądze od niej i bez pożegnana pozwoliła opuścić jej sklep. A przez tą sytuację Des wiedziała, ze niezbyt dobrze maskuje stan swojej duszy. Każdy widział, że cos jest nie tak z nią i jej życiem. Wracając do domu
starała się nie rozpłakać, bo nie chciała współczucia ze strony innych. Myślała "Może tylko szkoda mi kilku chwil. Przeszkadza mi kilka wspomnień. Żałuję kilku słów. Ocieram zbyt dużo łez. Zatapiam się we własnej przeszłości, zamiast pozostać w teraźniejszości. Może zbyt dużo mam na koncie błędów i porażek, których nie da się wybaczyć. I tylko może jestem do niczego. Zwyczajnie się nie nadaje. Wybaczcie..." 

Zmienił się? Wydoroślał? Sam nie wiedział co mu jest. Chciał być dla niej ideałem, ideałem którego pożąda, pragnie, który jest jej niezbędny do życia, zapomniał jedynie, że ideałów nie ma i że jemu do bycia choć w przybliżeniu kimś idealnym, brakuje jeszcze bardzo wiele. Kim on był dla niej? W tym momencie zapewne tylko ojcem ich dziecka, a kim była ona dla niego? Tą jedyną, na całe życie, na zawsze. Trzymał małą Vic na kolanach i patrzył jak słodko śpi. Zabrał ją do swojej matki żeby w końcu mogła zobaczyć wnuczkę. Pani Malik nie mogła uwierzyć własnym oczom, podobno Victoria to zdjęta żywcem z Zayna skóra i kości kiedy był jeszcze dzieckiem. Dla mulata była małą księżniczką, strzegł jej jak najlepszy ochroniarz, była jego oczkiem w głowie.

 A Destiny?pomimo tego że była z jego najlepszym przyjacielem, to nie umaił jej nie wybaczyć. Bo zbyt bardzo mu na niej  zależało. Bo nie chciał jej za żadne skarby stracić. Ale , cichych szeptów w jego głowie i podświadomość w kółko powtarzała mu, że "dotykał jej dokładnie tak samo jak on, a ona jego" była cięższa niż się tego spodziewał.  Mówią,że w życiu każdego człowieka przychodzi taki dzień, w którym spotyka osobę, która jednym uśmiechem potrafi rzucić na kolana, a siłą spojrzenia omotać duszę, to jest właśnie przeznaczenie. Destiny tak właśnie na niego działała, pomimo tego że nie byli już razem.

-Des?
- na górze Harry!
Starała się ogarnąć jakoś stertę ubrań leżącą na środku jej pokoju, nie zdążyła jednak, bo po niespełna minucie w jej pokoju pojawił się zielonooki brunet.
-ym o czym chciałaś pogadać?
-... a możemy usiąść?
-pewnie.
Usiedli razem na łóżku. Des nie wiedziała od czego ma zacząć, ręce ciągle pocierała o siebie, Styles wiedział że bardzo się denerwuje, ale złapał za jej dłoń i powiedział.
- ej spokojnie, bez nerwów...mów o co chodzi mała!
Od miesiąca próbuję być szczęśliwa. Próbuję, bo w samotności wciąż wylewam potoki łez. Nie chcę jednak zamartwiać was moimi problemami. Wiem, że spokojnie pomoglibyście mi ze wszystkim i najprawdopodobniej byłoby mi łatwiej, ale...
- ale?
-ale ja nie chcę być ciężarem i dlatego chce wyjechać..

-że co proszę?
- ja już się kompletnie pogubiłam, no bo można kochać i nienawidzić jednocześnie?
- hm... można ale będziesz się znajdowała na krawędzie pomiędzy "wypierdalaj" a "wróć".
-już od dawna się na niej znajduje, dlatego muszę jechać...
-czyli chcesz od wszystkiego  uciec? Jak taki typowy tchórz? 
-nie, że uciec tylko...
-tylko co?
- tylko dać sobie czas... muszę jechać...
 Drzwi do pokoju otwarły sie gwałtownie a w nich pojawił się Mailk.
- jak to wyjechać?
-normalnie...
-a mała?
-pojedzie ze mną oczywiście...
-nie mówisz w tym momencie poważnie prada?
-ja pójdę może,a wy sobie pogadajcie.- wstał jakby trochę speszony Harry i wyszedł z pokoju bardzo szybko. Zayn usiadł na rogu łózka i patrzył na nią z rozpaczą w oczach...
-nie wytrzymam bez was...
-a miałeś tak kiedyś? Że nie mogłeś zasnąć, trzymając w ręku telefon, ciągle odblokowując klawiaturę-a nóż,może jest sms, może nie było słychać dźwięku... Rano wstajesz półprzytomny, szukasz kogoś w tłumie ludzi, choć wiesz,że tam, go nie ma.. żyjesz nadzieją,że może..może dziś, może właśnie w tym tłumie..że może, może go spotkasz? Bagatelizujesz wszystkie inne sprawy, tylko dla tego jednego, chociaż doskonale wiesz,że jest on gdzieś daleko, bez ciebie.. Miałeś tak? No właśnie, nie miałeś tak, więc proszę nie mów mi, że nie dasz rady.., skoro mi się udało to tobie też...
-Proszę Cię... Destiny...
Po jego policzkach spływały łzy, a oczy wyglądały jakby dosłownie przed sekundą zawalił mu się cały świat. Jej serce ścisnęło się widząc go w takim stanie, nie chciała go krzywdzić, ale to wynikało samo z siebie.
- Zayn ale...
- nie rób tego, wiem że jestem nikim w twoich oczach, ale nie wyjeżdżaj proszę, zrób to ze względu na naszego aniołka, nie karz jej przeze mnie...
- jesteś dla mnie nikim? Przez "nikogo" nie śpi się po nocach wylewając hektolitry łez? Przez "nikogo" czuje się pustkę w sercu? Tak? 
- nie...
-więc nie mów, że jesteś nikim...
Wstała i wyszła na balkon, było już dość ciemno, ale on doskonale widział, że łkała, a jej ciało ewidentnie się trzęsło, nie tyle z zimna to z nadmiaru emocji.


Był już blisko niej, dosłownie na wyciągnięcie dłoni. Wtedy zdjął swoją bluzę i narzucił na jej ramiona, a sam szczelnie otulił ją w uścisku, była tak zajęta płaczem, że nie miała najmniejszego zamiaru się bronić. Zamknął oczy i z zachłannością upajał się zapachem jej włosów, a ona nie przestawała płakać, w końcu stanął przed nią i powiedział.
-boli mnie jak płaczesz, boli jeszcze bardziej bo wiem, że to moja wina, wiem że zjebałem na całej linii, wiem że jestem skończonym debilem, wiem że na ciebie nie zasługuję, wiem też że nie jestem idealny, ale kocham cię całym sercem, kocham jak wariat i jak nie będę mógł chociaż na ciebie patrzeć to....
-ja nie mogłam...
-wiem, ale proszę Cię zrozum czemu tak postąpiłem...
-wiesz co czułam? Myślałam, że ktoś wyrwał mi serce,  potem wróciłeś i...Widziałam Ciebie, znów płakałam po prostu nie mogę patrzeć na Ciebie i żyć ze świadomością że już nigdy Cię nie przytulę. Za każdym razem kiedy się kładę spać zasypiam myśląc o Tobie,a wstaję z nadzieją że wszystko będzie jak kiedyś...
-może tak być jeśli tylko chcesz...
-martwię się o Niallera, to on mnie blokuje,,,




-------------------------------------

Po pierwsze bardzo przepraszam, że tak długo musieliście czekać...
Wiem zjebałam przyznaję ;ccc
Rozdział słaby do tego nie sprawdzałam błędów więc z góry znów przepraszam :ccc
Dziękuje strasznieeeee za wszystkie komentarze, za tak wielu obserwatorów i tyle wyświetleń bloga!!!
Nie umiem tego wszystkiego  pogodzić, dlatego tak zaniedbałam to opowiadanie :C
Ale skończe je dla Was obiecuje! <3
Zrozumiem jeśli nikt go nie skomentuje ;)))
Mogłam wcześniej napisac, ale na prawdę nie miałam jak...
Kocham Was za to, że na asku miałam często spam z prośbami o rozdział!
To bardzo mił e że ktoś czyta to moje gówno i ze to mu się podoba ;>
Nie zanudzam już!!
Do napisania papatki ;***
Olcirek! <3
Xoxo