"I chcę robić Ci zdjęcia kiedy śpisz i nic sobie nie robić kiedy podkradasz mi papierosy i pragnąć Cię wczesnym rankiem ale nie budzić Cię, żebyś mogła sobie jeszcze pospać i całować Twoje plecy i głaskać Twoją skórę i mówić Ci jak bardzo kocham Twoje włosy, Twoje oczy, Twoje usta, Twoją szyję, Twoje piersi, Twoje pośladki. I chcę siedzieć na schodach, paląc papierosy dopóki nie wrócisz do domu i przepraszać kiedy nie mam racji i cieszyć się kiedy mi przebaczasz i oglądać Twoje fotografie i żałować że nie znam Cię od zawsze i wpadać w panikę kiedy jesteś zła i pieścić Cię w nocy i marznąć kiedy zabierasz cały koc i wpadać w zachwyt kiedy się uśmiechasz i odczuwać uczucia tak głębokie że brak słów żeby je wyrazić i zatrzymywać Cię w łóżku kiedy musisz wyjść i płakać jak dziecko kiedy w końcu sobie pójdziesz i prosić Cię o rękę mimo że odmawiasz i opowiadać Ci o sobie najgorsze rzeczy i dawać Ci to co we mnie najlepsze i odpowiadać na Twoje pytania i mówić Ci prawdę kiedy wcale tego nie chcę..."
Była dla niego wszystkim czego potrzebował do szczęścia, była jego szczęściem. Wiedział też, że on nie jest jej obojętny, w końcu kiedyś był dla niej wszystkim. Zdawało mu się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale jeden krok w przód, był dwoma milowymi krokami w tył.
Słońce już powoli zmierzało ku zachodowi, zegar odmierzał sekundy go panowania godziny 19. Chłopcy siedzieli w salonie, przy palącym się ogniu w kominku i próbowali przećwiczyć nową piosenkę. Właśnie "próbowali", niby grupa dorosłych mężczyzn, ale w głowach mieli dziecięce mózgi.
- Harry może zaśpiewaj to twoje ulubione "ohhh yeahhhh". Hmm? - spytał rozbawiony Lou.
- Zamiast refrenu? Słuchaj to jest całkiem dobry pomysł, ale co jeśli ilość ciąży po usłyszeniu mojego seksownego głosu wzrośnie??
- Braknie Ci kasy na alimenty?? - zapytał Liam.
- Nieee? Z kim ja pracuje? Des!!!!! - zaczął się drzeć jak opętany Harold.
Dziewczyna kolejny raz od wielu dni próbowała znaleźć rozwiązanie z całej tej sytuacji. Ich krzyki wyrwały ją z myślowego zadumania, wzięła małą Vic na ręce i zeszła na dół.
- Hazza co Ci się znowu dzieje? Głodny jesteś to sobie zrób... czy ja wyglądam na twoją kucharkę??
-Szczerze..?
- Nie odpowiadaj palancie... - zrobiła skwaszoną minę - czego chcesz?
-Czy od mojego głosu zachodzi się w ciążę??
- Serio? Serio aż tak Cię pojebało... wyprowadzam się! Nie zniosę dłużej twojego towarzystwa, przez to moje dziecko będzie nienormalne - zaczęła się śmiać brunetka.
- Coś po mamie może odziedziczy, ale to na pewno nie wystarczy przy takim natężeniu debili w domu. - odezwał się Liam.
Dwie pary oczu ciągle obserwowały dziewczynę. Jedne błękitne jak morska woda, drugie ciemne, brązowe niczym czekolada.
- I tylko po to miałam tu zejść??
- Jak już jesteś to może powiedz co myślisz o piosence - powiedział Zayn.
Usiadła z małą na rękach i uważnie przyglądała się pięciu najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Gdyby nie oni nie wiadomo co działo by się w jej życiu, rodzice nawet nie kontaktują się z nią pomimo iż mieszkają niedaleko. Gdy w jej uszach zabrzmiały pierwsze akordy nowej piosenki, na jej rękach od razu pojawiła się gęsia skórka. Zawsze przeszywał ją ten dreszczyk ekscytacji, zawsze była tą pierwszą osobą, która słyszy nową piosenkę. piosenka do tekstu
Liam zaczął a jej skupienie było coraz większe, całą swoją uwagę poświęcała wsłuchiwaniu się w słowa i analizowaniu ich. Niall anielskim głosem, w końcu włączył się do utworu:
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me
But when you leave it’s gone again
Zayn śpiewając swoją część patrzył na nią, jakby nikogo oprócz niej nie było w pokoju.
But now I’m asking you to stay
For a little while inside my arms
And as you close your eyes tonight
I pray that you will see the light
That's shining from the stars above
Świat stanął, wszystko było nieważne, słowa, muzyka, ona wpatrująca się w ogień. Byla jak w transie, wstała, podała Vic na ręce Lou,bo siedział na roku sofy. Podążała do holu, zabrała tylko bluzę i wyszła z domu. Kocha ją dwóch mężczyzn, jest w sytuacji bez wyjścia. Tylko o tym teraz myślała. Znowu jej policzki zalały się łzami, słyszała, że ktoś za nią biegnie i woła, ale nie zatrzymywała się. Jak lunatyk podążała, w dobrze znane jej miejsce. Nagle poczuła mocny uścisk, chyba to wyrwało ją z zamyślenia.
- Des co ty robisz?
Poznała głos, to był on. Malik obrócił ją w swoją stronę i spojrzał na jej zapłakane oczy, tusz spłynął razem ze łzami, dlatego jej policzki zdawały się być jak posmarowane węglem.
- Ty znowu płaczesz.... Ciii spokojnie...
Przytulił ją, ale ona nie wiedziała co ma powiedzieć, co zrobisz, wszystko było dla niej utopią. Wizją szczęścia, jednak niespełnioną. Ktoś musiał wyjść z tego przegranym ,a ona nie wiedziała jak to rozegra, żeby każdy był szczęśliwy. Nie umiała ranić innych, była zbyt dobra.
- Co mam zrobić? Co bo ja dłużej nie wytrzymam...
- Musisz wybrać, decyzja należy do Ciebie maleńka...
- Niall...
- Któryś z nas musi pogodzić się z twoją decyzją, nie ma innego wyjścia...
Wracali do domu, ona powoli stawiała kroki jakby bała się konfrontacji z blondynem. Musiała z nim porozmawiać tak samo szczerze, jak z Zaynem. Gdy przekroczyli próg domu uderzyła ją fala ciepła, jednak wrześniowe wieczory nie należą już do najcieplejszych. Malik nic nie mówił, odwiesił jej bluzę i poszedł do salonu. Widziała jak wyciąga jakiś alkohol i nalewa sobie do szklanki "niszczę go", ulotna mysl pojawiła się w jej głowie, ale plany jakie miała były aktualne. Jasne jesionowe schody prowadziły ją na górę. Będąc już na piętrze spojrzała w lewo, drzwi do pokoju Horana były zamknięte, dziwne... zazwyczaj tylko jego było otwarte. Skierowała swoje kroki w tym kierunku, będąc już coraz bliżej nadal nie słyszała jego obecności w pokoju. Spojrzała przez dziurkę od klucza, wewnątrz było widać lekkie oświetlenie, które biło zapewne od lampki nocnej blondyna. Zapukała... nic, zero odzewu, drugi raz... nic. Otworzyła więc delikatnie drzwi, powoli wsunęła się do pokoju i zobaczyła Irlandczyka siedzącego przed jakimś pudłem.
- Pukałam ale..
- Przepraszam chciałem byc chwilę sam..
- Niall ja..
- Możemy później, proszę?
- Ale.. - zmierzała coraz bliżej do niego, dopiero teraz było widać, że jego policzki są wilgotne. - płakałeś?
- Des proszę nie teraz...
Spojrzał na nią z politowaniem w oczach, a ona nie zwracając uwagi na jego słowa usiadła obok i dopiero w tej chwili zauważyła dokładnie cym tak pochłonięty jest Nialler.
- kim jest dziewczyna ze zdjęć.? - spytała bez owijania w bawełnę.
- Nikim ważnym..
-Więc czemu przez nią płaczesz?
- Destiny nie chce o tym mówić..
Brunetka spojrzała na jedno ze zdjęć ukradkiem, to co zobaczyła było dla niej szokiem.
- Przecież ona wygląda jak ja! - w zdenerwowaniu podniosła głos.
- Ale ty nie jesteś nią, w tym problem...
- Niall, kto to jest i czemu przez nią płaczesz... nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się prawdy!
Malik siedział, popijając małymi łykami alkohol, w głowie ciagle mu huczało wypowiedziane przez nia zdanie: " Nie mogę pozwolić, żeby on przeze mnie cierpiał! Jest dla mnie zbyt ważny, żeby go ranić, ale albo zrozumie, albo będę musiała wyjechać, innej opcji nie widzę" . Miał wielką nadzieję, że blondyn zrozumie jaka miłość, jak silne uczucie łączy go z Destiny i pozwoli im być znów razem szczęśliwymi.
Odpalił papierosa, jak zwykle tylko to mu pomagało. Razem z dymem uciekały jego troski i zmartwienia. Usłyszał jakby cichy płacz dziecka, zgasił fajkę i jak najszybciej mógł udał się w strone dochodzącego dźwięku. mała po prostu obudział się w łóżeczku. Wziął ją w ramiona, ułóżył na łóżku Des, i razem z nią się położył. Nakrył kocem ich dwójkę i razem zasnęli.
- Niall kim ona jest??
- Raczej powinnaś spytać, kim była..
- Ale jak to?? - dziewczyna była zaskoczona.
- Nie żyje od 4 lat..
Była tak zdziwiona, że aż brakło jej słów. Przytuliła blondyna do siebie, a ten po tym geście otworzył się bardziej.
- Kochałem ją.... a ona... ona zabiła się... przez ojca... ten... ten skurwiel ją męczył w domu... bił... miała tylko mnie... chciałem jej pomóc... starałem się..... nie zdążyłem rozumiesz???
-Jak to nie zdążyłeś??
-Napisała list, a ja zbyt późno go odczytałem.... było za późno... skoczyła...
- Niall..
- A Ty jesteś jak ona, ja myślałem, że.... że pokochasz mnie jak ona, ale to nie jest to samo... Ty nigdy nie będziesz nią...
===============================
Jezu w porę dodaje, ale jak krew z nosa idzie mi to pisanie :CCC
PRZEPRASZAMMMMMMMMMMMMM I DZIĘkujE!! :**
każdemu kto czyta i chce żeby to opowiadanie dalej trwało!!! :D
dziękuje za obserwowanie i za tyle wyświetleń!!! *O*
czym sobie zasłuzyłam?? :D
przepraszam za bledy ale pisze na tablecie ;///
Kocham Was!! <3
do napisania misiaki :**
pozdrawiam Olcirek! :*
xoxoxo