"Nadchodzi chwila , w której zdajesz sobie sprawę ,że nie chcesz być taka jak ludzie, którzy cię otaczają , nie chcesz być taka jak dupek , któremu przywaliłaś ,nie chcesz być taka jak twoja matka, ani jak twój ojciec , ani jak nikt z twojej rodziny ,nie chcesz być taka jak sędzia , nie chcesz być tym kim jesteś. Chcesz uciec ,chcesz uciec jak najdalej.. Nagle coś się dzieję ,coś się zaczyna , wiesz ,że coś się zmieni , już się zmieniło , od tej pory nic nie będzie takie same...Każda droga w pewnym miejscu się rozwidla . Wybieramy różne drogi myśląc ,że kiedyś się spotkamy. Widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala , to nic , jesteśmy dla siebie stworzeni , w końcu się spotkamy ... Nagle zdajesz sobie sprawę ,że to już koniec, naprawdę . Nie ma drogi powrotnej , jest ci żal . Próbujesz sobie przypomnieć kiedy to wszystko się zaczęło , a zaczęło się wcześniej niż ci się wydaje, o wiele wcześniej .
Wtedy zaczynasz rozumieć , że nic nie dzieje się dwa razy. Już nigdy nie poczujesz się tak samo , nigdy nie wzniesiesz się 3 metry nad niebo ... "
<piosenka do tekstu>
Leżała ubrana w jego czarną bluzę i otulona kocem, aż po sam czubek nosa.
Już od kilkunastu tygodni jej życie to szara monotonia. Wstaje, je, ubiera się, idzie do szkoły, wraca i leży myśląc o nim. Żadnej wieści, żadnego odezwu. Nic. Jego pokój przynosi jej ukojenie. Wie, że kiedyś tam przebywał, że jego ciało leżało na tym samym łóżku co ona teraz. Pomyslielibyście, że przecież wszytko będzie dobrze. W końcu zapomni. Czas zagoi rany. "Żyję się dalej". To nie życie. To wegetacja.
'Znajdziesz
lepszego' - nic innego nie słyszała od kilku tygodni. Nikt nie potrafi jej
zrozumieć, nie ma nikogo lepszego od niego, mimo iż miał więcej wad niż zalet,
mimo iż jak na dwadzieścia jeden lat zachowywał się jak pięcioletnie dziecko i tak jest dla niej
ideałem. Nie wyrzuci go z serca ot tak na pstryknięcie palcami i tu nie chodzi
już o to, że jest ciężko tylko o to, że ona tego nie chce. Nie chcę o nim zapomnieć i
pokochać kogoś innego bo żaden chłopak nie będzie go w stanie zastąpić. Tylko
on ma tak cudowny uśmiech, śmiech, tak cholernie brązowe oczy czy te ruchy
które sprawiały, że motyle w brzuchu ćwiczyły pierdolca. Nie zrezygnuje z niego
dlatego, że inni nie mogą patrzeć jak cierpi. Nie miała siły już pałakać. Drzwi powoli zaczęły się otwierać, a towarzyszyło temu charakterystyczne skrzypiewnie jak w tanich horrorach. Dziewczyna lekko podniosła głowę i zauważyła najpierw blond włosy, a później twarz Horana wyglądającą zza tych drzwi. Zamknął je za sobą i ułożył się obok dziewczyny. Teraz to on był dla niej oparciem. Reszta chłopców też, ale nie w takim stopniu jak Irlandczyk.
- Nikt nie dzwonił prawda?- spytałą cichutko dziewczyna bojąc się przerwać idealna ciszę, która otulała ją w tym momencie.
- Nikt. - Horan tymi słowami zgasił nadzieję po raz kolejny od kilku tygodni.
- Niall?
- Tak?
- Nie obrazisz się na mnie jak powiem, że chciałabym zostać sama?
- Destiny... ciągle tu leżysz, nic nie jesz ostatnio, martwię się...
- O mnie nie trzeba się martwić dam sobie radę.
- No to przepraszam, ale ja się martwię. Pozwól mi zostać...
- Pod warunkiem, że mnie przytulisz?
- Chodź tu do mnie mała...
Chciał włożyć w to jak najwięcej uczucia, by dziewczyna zrozumiała, że dla niego też jest to ciężki okres. Wtulał małą istotkę w swoje raniona, a ona by uspokoić swoje zszarpane emocje gładziła palcami jego plecy. To pomagało jej zapomnieć? Zapomnieć to chyba zbyt duże słowo. Wtedy mogła dać upust swoim emocjom. Często ostatnio tak robiła. Wtulona w niego mówiła co ją boli, płakała, słuchała jak jej śpiewa... Wszystko by tylko uciec od rzeczywistości.
- Myslisz, że on to zrobił przeze mnie?
- Głuptasie ile razy Ci mówiłem, że nie? Nie wiem, nie mam pojęcia co się stało, ale tego, że to nie twoja wina jestem pewnien.
- Uciekł z inną?
- Kocha Cię jak wariat, nie zrobiłby tego...
- A jednak!
- Proszę Cie...
- Już cicho chce zasnąć, bo źle się czuje...
- Co ci jest?
- Niedobrze mi, ale już któryś dzień tak mam, więc wytrzymam!
-Może przyniosę Ci jakieś krople od Liama?
- Nie trzeba!
Operacja miała odbyć się dawno, jednak tak się nie stało. Nie mogą skompletować zespołu do tej operacji. Chcą jak najlepiej, ale wiedzą, że to może się źle skończyć. Lekarz, który był prawie pewnien podjęcia się jej zrezygnował w ostatniej chwili.
Chłopak leży z nadzjeją, że w końcu się uda i znów ją zobaczy. Tą jedwabiście gładką skórę, różowe policzki, malinowe usta i te pieknę błękitne oczy. Poczuć jej zapach i smak ust. Mógł powiedzieć. Teraz miałby ją przy sobie do ostatnich dni, ale wizja jej smutnej twarzy mu na to nie pozwoliła. Gdyby tylko wiedział ile przytworzył jej tym samym cierpień, wybrałby korzystniejszą opcję. Jego serce wręcz krzyczało "Wróć, zadzwoń, daj znak życia!!" jednak rozum za każdym razem odmawiał.
- Witaj Zayn! - nagle jego rozmyślania przerwało przybycie lekarza.
- Dzień dobry!
- Mam dla ciebie mam nadzieję dobre wiadomości.
- Słucham?
- Doktor Linox z Anglii zgodził się wziąć udził w tej operacji. Jest znanym chirurgiem w anglii i myślę, że w tym przypadku nam się przyda. Jest także onkologiem więc to idealny kandydat. Jeśli wszystko dobrze pójdzie jutro rano tu będzie i będziemy mogli operować!
- Czy to pewne?
- Musi tylko dziś przeprowadzić jedną operację więc myślę, że przyjedzie!
- Dziękuje!
- Podziękujesz jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, a teraz wybacz ale idę zadzwonić do twoich rodziców i ich o wszystkim powiadomić.
Wyszedł a z oczu Malika popłynęły łzy. Nie wiadomo czy szczęścia, czy smutku. Chyba z nadmiaru emocji w nim siedzących. Starał się myśleć pozytywnie tylko to mu zostało.
Następnego dnia znów to samo. Wróciła ze szkoły i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Niall teraz robił wszystko, żeby choć na chwilę zapomniała. Reszta chłopców nie wiedziała jak jej pomóc. Starali się jedynie nie wspominać o nim i napełniać dom pozytywizmem. Nie zawsze się to udawało, ale liczą się szczere chęci. Weszła do jego pokoju. Rzuciła torbę w kąt i załozyła już automatycznie jego bluzę. Usiadła na łóżku i podkuliła nogi opierając na nich brodę. Patrzyła w da, z pustką w oczach. Wiedziała, że zaraz przyjdzie do niej Niall i będzie ją pocieszał. Była mu wdzięczna, że ciągle jest przy niej i nie daje się jej poddać, ale czasami chciała być po prostu sama, w ciszy i spokoju przypominać sobie wszytko co z nim związane.
Poczuła przypływ gorąca, który uderzył jej do głowy. Znów to samo. Zawroty głowy i dziwne uczucie w okolicy żołądka. Przymknęła oczy i zacisnęła mocno powieki. Nic nie dawało skutku. Kiedy Niall wszedł do pokoju i zobaczył, że coś jest nie tak szybko znalał się przy dziewczynie:
- Destiny co ci jest?
-To co zwykle, ale zaraz przejdzie!
- Nie! Jedziemy do lekarza, to za dużo razy się powtarza! Zrobią ci badania i wszystko się wyjaśni!
- Nie trzeba, już mi lepiej!
- Nie słucham twoich wyjaśnień. Idziemy!
- Niall..
- Nie! Wstawaj...
Wziął dziewczynę za rękę i kazał wstać. Szybko przebrała się wczarne shorty i biała bokserkę. Narzuciła na siebie czarną skórkę i założyła trampki. Wyszli trzymając się za ręce do auta. Dziewczynz znów czując mdłości uchyliła szybę samochodu i przymknęła oczy czekając, ąz wreszcie będą na miejscu.
Kolejka była dość długa, a ona nie mogąc już wytrzymać usiadła na jednym ze schodków. Niall widząc to usiadł obok niej i gładził otwartą dłonią jej plecy.
- Musimy zaczekać chwilę.
- Widzę, ale to nie ma sensu bo nic mi nie jest!
- Des proszę Cię...
- Dobrze już, zrobimy jak chcesz....
- I to mi się podoba.
Zayn spał cały dzień. Sam nie wiedział, czym był aż tak zmęczony. Pielęgniarki mówiły, że podają mu leki na uspokojenie, bo to pomoże przy jutrzejszym uśpieniu chłopaka. Teraz wszystko było pewne. To już jutro. Już jutro będzie wiadomo, czy przeżyje, czy jednak stanie się coś gorszego. Nie chciał się nakręcać, więc wyjął laptop i postanowił porozmawiać z rodzicami na Skype. Odebrali od razu jakby własnie na to czekali.
- Cześć!
- Zayn złotko jak się czujesz? - zapytała jak zwykle troskliwa matka ze łzami w oczach.
- Mamo! Nie płacz! Nie jest źle... jutro operacja!
- Tak wiem... planujemy z ojcem tam jechać.
- Nie trzeba!
- Nie mów mi co trzeba, sama wiem lepiej! Jestem twoją matką!
- A jak sprawa z chłopakami?
- Wiele razy dzwonił Niall i pytał gdzie jesteś, chłopaki to samo, ale nic nie mówiłam... udawałam, że nie wiem gdzie jesteś!
- Dziękuję...
- Synu... ja nie wiem czy to dobrze, że im nie powiedziałeś...
- Tak jest lepiej...
- No nie wiem, podobno ta twoja dziewczyna źle to znosi, ciągle płacze, nie je... powinieneś..
- Nie mamo... co jeśli? Sama wiesz...Zapomni w końcu...
- Zrobisz co uważasz za stosowne, ale ona na prawdę nie zasługuje na to...
- Wiem, ale ja nie mogę...
- Nie naciskam.
- To do jutra mamo!
- Pa synu. Kocham Cię!
Rozłączył się, ale w głowie echem odbijały się mu słowa matki "ciągle płacze, nie je...". Przed oczami teraz miał widok jej zapłkanej twarzy. Chciał sobie dać w twarz za to wszystko, jednak czasu już nie cofnie.
Siedziała naprzeciwko lekarza i wpatrywała się w jego ruchu. Czytał coś zacięcie na kartce papieru i co jakiś czas szerzej otwierał oczy. Niall trzymał dziewczynę za rękę by dodać jej otuch, w końcu jednak lekarz spojrzał na nich.- Chyba wypadałoby wam pogratulować! - lekarz delikatnie się uśmiechnął.
- Nie rozumiem? - dziewczyna spojrzała na lekarza ze zdzwieniem.
- Po usg i innych badaniach doszedłem do wniosku, że jest pni w ciąży, gratuluje!
- Jak to w ciąży??!!
- Doszło do zapłodnienia komórki jajowej panno Hopkins. To już 8 tydzień!
Dziewczyna wszystko analizowała w swojej głowie. Dopiero teraz przyszła jej na myśl wspólna noc z Mailkiem. To było okolo dwóch miesiący temu. Po tym jak chłopak zniknął nie zwróciła nawet uwagi na to, że spóźnil się jej okres. W ogóle go nie miała, ale przy takim nadmiarze zmartwień, nie zwróciła na to uwagi.
- Musisz teraz na siebie uważać, zwłaszcza, że wyniki wykazały, że masz anemię. Dobrze się odżywiaj! Dużo wypoczywaj! Gratuluję tacie! - podał rękę zdziwionemu Horanowi.
- Tutaj macie receptę i zalecenie wizyty na 3 tygodnie!
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wyszła z gabinetu, Niall zabrał recepte pożegnał się z lekarzem i podążał za nią. Szła w milczeniu i stanęła przed samochodem. Widział jak jej nogi trzęsą się, a ręce wiszą bezwładnie wzdłóż ciała. Odwróciła się w jego stronę, a po jej policzkach spływał potok łez. Chłopak podszedł do niej i mocno przytulił, nic nie mówiła, ale wiedział, że w tej chwili bardzo tego potrzebuje.
- Niall to nie może być prawda!
- Słyszałaś co powiedział lekarz, nie mogę temu zaprzeczyć...
- Ale... jak rodzice się doweidzą... a Zayn... nie ma go... to jego dziecko...
- Ciiii.. będzie dobrze! Pomogę Ci! Nie zostawie cię!
- Czemu? Ja nie mogę... bez niego nie dam rady!
- Nie gadaj głupstw! Pokaż, że jesteś silna!
- Czemu mam udawać? Nie mam już siły.... i jeszcze ono... nie jest niczemu winne, a...
- Ej już! Wsiadamy do auta i jedziemy do domu! Zjesz coś, poleżymy, pogadamy o tym co dalej. Ale bądź pewna, że mnie tak łatwo się nie pozbędziesz!
- Dziękuję!
- Nie masz za co!
- Właśnie mam! Gdyby nie ty to...
- Też Cię kocham! a teraz jedziemy!
Był zmęczony tym samym leżeniem. Wina kroplówek. Bał się jutra. Był niespokojny. Obawiał się najgorszego. Nikt nie zapewnił go, że wszystko będzie dobrze. Białe ściany, jasne lampy, szerokie okna zdawały się teraz bymś w rodzaju więzienia. Tyle czasu tu spędził, że nie miał już ochoty na nie patrzeć. Jutro to wszystko prawdopodobnie miało się zmienić. Tylko jak? Nie znał tej odpowiedzi. Nikt nie znał!
"Męska miłość jest jak choroba, która dotyka każdej części jego osobowości, odwzajemniona rozpala się tysiącem płomieni radości i marzeń, odrzucona zmienia się w nowotwór na duszy. Miłość... Miłość jest chorobą dużo gorszą od cholery, dżumy czy chociażby nowotworu. Objawy są identyczne: miłość wyżera nas od środka; jej ból wykręca nam wnętrzności i doprowadza do dławiącego płaczu. Czasami nam się poprawia. Czasami dostaniemy odpowiednie leki by wkrótce wszystko sprowadziło się do ostateczności. Jednak ma ona w sobie coś więcej... Ma w sobie tę nieznośną gorycz, która następuje wraz z uświadomieniem sobie, że na wyżej wymienione choroby ludzie zapadają często i całkiem niechcący; wręcz niepożądanie. Z miłości, natomiast, umrzeć chce każdy, bez względu na ból, lecz tylko nielicznym jest to dane... "
Martwił się o nią. Jego serce dawało mu ciągle znaki, by dowiedział się czegoś więcej, niż tylko tego co mówiła jego rodzicielka. Wiedział też, że jakikolwiek sygnał o miejscu jego pobytu zrani ją jeszcze bardziej. Chciał ją chociaż usłyszeć, ale wiedział, że to niemożliwe. Po raz kolejny laptop posłużył mu jako "wspomnienia na wizji". Oglądał jej kolejne zdjęcia. Ale najbardziej przykół jego uwagę pewien filmik. Byli wtedy nad jeziorem. Leżąc na nim brunetka nagerwała wyznanie chłopaka:
~*~
- Dobra mam już! Włączyłam! Nagram teraz coś co ma być dowodem dla naszych przyszłych pokoleń misiaku! Pytanie numer jeden... Kochasz mnie?
- To oczywiste i bardzo proste pytanie... TAK!
- A jak bardzo? Tu muszę zrobić zbliżenie na oczy, żeby widzieć czy kłamiesz!
- Bardziej niż stąd na Marsa!
- Tylko na Marsa?? Słabo... ale dobra, kolejne pytanie... nigdy mnie nie zostawisz?
- Czy wyglądam jak idiota żeby to zrobić??
- Szczerze? - spytała rozbawiona dziewczyna.
- Dobra nie odpowiadaj głuptasku.... OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE NIE OPUSZCZĘ CIĘ AŻ DO ŚMIERCI, TAK MI DOPOMÓŻ PANIE BOŻE WSZECH..
- Dobra już!!! Powiedzzmy, że wierzę!
- Powiedzmy?
- No tak...
Pocałował ją, a ona wybuchnęła głośnym śmiechem. Teraz to on rozchodził się w głowie chłopaka. Tak bardzo kochał jej ciepły głos. Już nigdy mógł go nie usłyszeć, ale może tak musiało być!
Nadal była zszokowana informacją lekarza o jej ciąży. Jednak teraz gdy już trochę ochłonęła po pierwszym szoku zaczęła myśleć nad przyszłością. Wiedziała, że jeśli rodzice dowiedzą się prawdy rozpęta się piekło. Wiedziała, że musi im powiedzieć i że zrobi to jak najszybciej. Wizja jej jako matki trochę ją przerażała, ale to co mówił blondynek ją uspokoiło. bła się smaotności. Teraz kiedy jego nie ma, ma chociaż jego cząstkę w sobie. Leżała głaszcząc się po brzuchu:
- Tej ziomek, słyszysz tu mama... "Mama" to dziwnie brzmi, i w ogóle gadam z tobą... mam z głową... Słabo trafiłeś.. trafiłaś... nie wiem jaka płeć więc przepraszam... Tata sobie uciekł, a ja jestem... trochę... Po jaką cholerę to mówię!?? Nie ważne, ale tamte myśli które miałam, były złe! Nie usunę Cię! To było tak z zaskoczenia i ja... nie zabiję własnego dziecka... postaram się być dobrą matką... Lepszą niż ja mam... jedyne co mogę Ci obiecać to że będę Cię bezgranicznie kochała, tego nigdy nie zabraknie... Nawet jeśli tata nie wróci...
Za drzwiami Horan przysłuchiwał się jej monologowi, który chyba mial być dialogiem między nią a płodem. Cieszyło go, że pomimo takich wiadomości ona nie załamała się do reszty, a nawet stara się ułożyć wszystko. Wszedł do pokoju, zamknął drzwi i położył się obok niej.
- Harry pytał czy nic Ci ne potrzeba, bo wracają do domu?
- Nie dziekuję!
- Napiszę mu bo będzie wydzwaniał! - szybko wystukał coś na ekranie telefonu i popatrzył na brunetkę z lekkim uśmiechem.
- Co teraz zrobisz? Rodzice powinni wiedzieć!?
- Wiem... Jutro im powiem.
- Iść z tobą?
- Nie trzeba... dam radę.
- Wiesz... tak myślałem... bo większośc czasu praktycznie spędzasz u nas... więc może byś tak tu zamieszkała na jakiś czas?
- Nialler nie mogę...
- Możesz!
- A wiesz... jak mnie z domu wyrzucą to... - chciała zażartować Des.
- Drzwi są dla Ciebie zawsze otwarte..
-Będę pamiętała! I wiesz co?
- No co?
- Dziękuję przyszywany braciszku!!!
Przytuliła go mocno, a ona żałował tego co powiedziała... "barciszku"... szkoda, że tylko takim uczuciem go darzy. Od zawsze chciał być kimś więcej, ale to nie pora na zaloty...
---------------------------------------------------------------------
Wiem, że nie było 15 komentarzy, ale miałam wolnego czasu troszkę,
więc postanowiłam Wam coś wcześniej dodać...
Także no... troszkę namieszałam, ale.... tak chyba będzie lepiej, niż to co planowałam...
Strasznie dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i
zachęcam by skomentować ten! :D
Zdaję sobie sprawę, że wyszedł gorszy, ale skoro twierdzicie,
Zdaję sobie sprawę, że wyszedł gorszy, ale skoro twierdzicie,
że Wam się poprzedni podoba to proszę bardzo! :)
DZIEKUJĘ ZA 17 OBSERWATORÓW!!! <3
Kocham Was! :**
I oczywiście za prawie 8 000 wyświetleń! *___*
Jesteście najlepsi!!! :D
Kocham Was! :**
I oczywiście za prawie 8 000 wyświetleń! *___*
Jesteście najlepsi!!! :D
15 komentarzy= następny rozdział! :))
Chyba dora umowa prawda?? :D
Do napisania! :*
Pozdrawiam Olcirek! <3
xoxo
Chyba dora umowa prawda?? :D
Do napisania! :*
Pozdrawiam Olcirek! <3
xoxo
.