- Hej! - mówiąc to pocałowała chłopaka w policzek.
- Cześć mała! To dokąd jedziemy?
- Kierunek: CENTRUM HANDLOWE!
Uśmiechnęła się do bruneta i ruszyli. Od kiedy go poznała uśmiecha się częściej niż przez całe swoje życie. Chyba był jej potrzebny taki przyjaciel od serca. Wiedziała, że nie powie nikomu o jej tajemnicy, bo zawarli pakt. Mówił on, że w przypadku złamania danego słowa nie ma powrotu do dawnych czasów. Nie ma drugiej szansy. Oboje kurczowo trzymali się zasad. Jadąc ulicami Londynu rozmawiali ze sobą, jednocześnie przyglądając się lecącym z nieba, delikatnym płatkom śniegu. W końcu dojechali pod budynek i razem poszli oddać się szałowi świątecznych zakupów. Nigdy wcześniej Des nie cieszyła się ze świąt, ale teraz było inaczej. Miała przyjaciela, który obiecał jej, że te święta będą inne, i że zapamięta je na zawsze. Liczyła, że spędzi z nią parę godzin, a następnie uda się do swojego domu, by tam zjeść wieczerzę wigilijną ze swoją rodziną i chłopakami. Nie wiedziała, że chłopak ma inne plany:
- Co kupujemy?
- Potrzebne są bombki, lampki, jakieś łańcuchy...
- Ja bombki robiłem w szkole. Możesz je wziąć. - po tych słowach zaczął się śmiać.
- hahahah pamiętasz... "chłopak od brokatu" hahahah
- Ej starałem się wtedy! Nie doceniasz moich zdolności plastycznych złotko!
- No tak twoje "zdolności"... Idziemy!
Chwyciła go za rękę i jak obrażonego dzieciaka prowadzała do kolejnych sklepów. Nosił już kilka toreb wypełnionych po brzegi ozdobami. Widać było, że miał dość, ale czego się nie robi dla przyaciółki. Wychodzili właśnie z ostatniego ze sklepów kiedy brunetka spojrzała w czekoladowe tęczówki mulata i z radością powiedziała:
- Koniec twoich męczarni! Kupiliśmy wszystko!
-Jesteś pewna?
-Tak. Teraz na kawę?
- Z wanilią i jakieś ciacho?
- yhmm..
Ruszyli w stronę jakiejś kawiarni siadając przy jednym ze stolików. Miejsce było na prawdę przytulne i bijące ciepłem. Każdy szczegół sprawiał, że chciało się tam zostać na dłużej. Stoliki z dębowego drewna, a przy nich beżowe fotele. Wszystko przyozdobione było świątecznymi lampkami i podobiznami świętego Mikołaja. Czuć było już magię świąt. Po chwili podszedł do nich kelner z kartami i czekał na zamówienie. Sami dokładnie nie wiedzieli na jaką kawę się zdecydować bo wybór był ogromny, ale w końcu zgodnie wybrali.
- Waniliową Espresso z Czekoladą i ciastko z wiśnią dwa razy!
Zanim kelner zdążył wrócić z zamówieniem oni zaczęli rozmowę.
- Masz dzisiaj jeszcze troszeczkę czasu na potrzeby przyjaciółki?- zapytała ze słodkim uśmiechem brunetka licząc, że jej urok osobisty zadziała na mulata.
- Dla ciebie mam czas zawsze, a o co konkretniej chodzi?
- Potrzebny mi pomocnik do ubierania choinki. - po raz kolejny obdarowała Malika swoim najcudowniejszym uśmiechem.
- Lubię to... - Zayn zaczął jej się przyglądać.
Dziewczyna była zdezorientowana i lekko zmarszczyła brwi, postanowiła dowiedzieć się o co chodzi.
- Ale co?
- To jak od jakiegoś czasu się uśmiechasz. Te dołeczki dodają ci uroku wiesz? Twój chłopak będzie cholernym szczęściarzem...
- Zayn przestań.. - Destiny zawstydzały komplementy i za każdym razem jej policzki dawały o tym znać. Spuściła głowę, by chłopak nie ujrzał jej zakłopotania, ale chyba się nie udało.
- No co? Jestem po prostu szczery. Tak miało być prawda?
- No tak, ale nie lubię komplementów, bo ja nie uważam się za ładną. Dziewczyna jak dziewczyna i tyle, a ty nie odpowiedziałeś na moje pytanie?
- Przecież wiesz, że ci pomogę mała.
Ich rozmowę przerwała jakaś dziewczyna, która stanęła niedaleko ich stolika i ze zdziwieniem przyglądała się Malikowi.
-Zayn??
- Perrie? Jejku ile czasu ja cię nie widziałem! Hejj co tam u ciebie słychać.. - chłopak wstał od stolika i przytulił dość wysoką, śliczną blondynkę.
- U mnie po staremu na razie. Wiesz koncerty, płyta, studio, nowa trasa koncertowa. Do tego jeszcze przeprowadzka do Londynu. Masa roboty, a ty jak tam? Widzę, że chyba przeszkodziłam w randce...
- Nie, znaczy się.. yyy to jest moja przyjaciółka Destiny, przyjechaliśmy na zakupy świąteczne, a teraz odpoczywamy przy kawie, która właśnie nadchodzi.
Destiny wstała i podała blondynce rękę.
- Destiny Hopkins.
- Perrie Edwards. Z tych Hopkinsów? Twoja mama projektuje świetne ubrania podziwiam ją..
- yhmmm..
Zdawała się jej bardzo miła i towarzyska. Kelner ustawił na stoliku zamówienia i szybko zniknął. Des przyglądała się znajomej Malika i wiedziała, że skądś ją kojarzy, ale za żadne skarby nie mogła sobie przypomnieć skąd. Dopiero po chwili namysłu uświadomiła sobie, że należy ona do Little Mix. Dziewczyna została zaproszona przez mulata do ich stolika, jednak obowiązki jej na to nie pozwoliły. Znów zostali sami, delektując się kawą i ciastkiem.
- Ładna ta Perrie.
-Wiem.
- Więc czemu się o nią nie starasz?
- Sam nie wiem. Chyba jeszcze moje serce nie wybrało odpowiedniej kandydatki. Gdybym coś do niej czuł już dawno byłaby moja...
- Rozumiem.
- A ty czemu nie masz tego jedynego? W sumie nigdy cię o to nie pytałem..
- Nie chce. Boje się zranienia? Nie chce cierpieć. Wystarczy mi to jak traktują mnie rodzice, nie zniosłabym tego od jeszcze jednej osoby.
- A był ktoś, kto starał się o twoje serce?
- Raz. Ale nie pozwoliłam mu wejść dość głęboko w moje życie i odpuścił. Byłam dla niego zbyt zamknięta w sobie. Nie znał całej prawdy i to dlatego...
- Mi jakoś powiedziałaś..
- Po pierwsze byłeś świadkiem tego jak moi rodzice się zachowują wobec mnie więc nie mogłam kłamać, a po drugie już nie wytrzymywałam, musiałam wreszcie to przerwać..
- Wiesz co? Czuję się zajebiście wyjątkowy...
- Bo co? Bo stałeś się bardzo ważną osobą w życiu takiej zwykłej dziewczyny jak ja?
- Dokładnie tak!
- Ale w tym nie ma nic wyjątkowego...
- Ty jesteś wyjątkowa.
Na te słowa dziewczyna po raz kolejny dzisiejszego dnia się zawstydziła. Szybkim łykiem upiła kawę i wstała od stolika. Wyciągnęła z torebki portfel i już miała wyciągać pieniądze, kiedy mulat chwycił ją za nadgarstek.
- Chyba sobie żartujesz, że będziesz płaciła. To ja jestem mężczyzną...
- Czy to coś zmienia?
- Nigdy w życiu będąc gdzieś z kobietą nie pozwolę jej za siebie płacić...
Dziewczyna spojrzała w jego czekoladowe tęczówki i po prostu odpuściła. Wiedziała, że i tak nie wygra, bo Malik jest cholernie uparty. Wzięli zakupy i razem poszli na parking, na którym stało auto chłopaka. Zapakowali wszystko do bagażnika i ruszyli w drogę powrotną. Droga zajęła im niecałe pół godziny. Stali właśnie przed willą brunetki i zabierali zakupy. Weszli do środka, gdzie przywitała ich cisza. Oni ustawili zakupy w holu i zdjęli kurtki. Brunet wziął torby i poszedł z nimi do salonu gdzie miała stać choinka. Po pewnym zasie dołączyła do niego Destiny i to co zrobiła zaszokowało go. Bez żadnego słowa mocno się w niego wtuliła. On po chwili zacieśnił objęcia by dać jej do zrozumienia, że jest dla niego bardzo ważna. Ale czy ona tak to odebrała? Chyba nie. Przybliżył twarz do jej ucha i wyszeptał:
- A za co to?
- Za wszystko. Dziękuje.
- Nie ma za co. Zawsze ci pomogę...
- Pomimo, że nie musisz robisz to. To wiele dla mnie znaczy...
- Dla ciebie zrobię wszystko.
- Nie trzeba wszystko.
- Co mam zrobić, żebyś była szczęśliwa?
- Obiecaj, że nigdy nie odejdziesz i że zawsze będziesz moim przyjacielem.
- Tego nie mogę obiecać...
Dziewczyna ze zdziwieniem oderwała się od niego i niepewnie spojrzała w jego oczy. Przestaraszyła się tego co powiedział Malik, juz chciała coś z siebie wydusić kiedy to on zaczął:
- Nie mogę ci obiecać, że nigdy nie odejdę bo każdego z nas czeka śmierć, ale do tej pory mogę śmiało powiedzieć, że bez względu na wszystko będę brzy tobie, niezależnie od pory dnia.
- Nie strasz mnie więcej, bo prawie zawału dostałam.
- Na prawdę myślałaś, że cię zostawię?
- yhmmm...- dziewczyna widząc, że cholernie się pomyliła chciała jakoś to przed nim zatuszować. Nigdy nie spodziewała się, że zdobędzie tak świetnego przyjaciela jak Zayn, w najwspanialszych snach, nawet o takim nie marzyła. A tu proszę, od tak po prostu pojawia się w jej życiu i sprawia, że staje się o wiele lepsze. Była mu za to bardzo wdzięczna, kochała go z całego serca i nie zniosłaby gdyby ją teraz zostawił. Malik też ją kochał, tylko chyba nie tak jak powinien. Powinien ją kochać jak przyjaciel prawda? W końcu tak się umawiali? Ale co mógł poradzić, że pociągała go bardziej niż inne dziewczyny? Nic. Serce nie sługa powiadają. Możesz walczyć z tym silnym uczuciem jakim jest miłość, ale nikt nie zna takiej osoby, która z nim wygrała. Pokona każdego, kto w jakiś sposób jej ulegnie. Dla chłopaka każdy czuły gest z jej strony, był miodem dla jego serca. Odczuwał go tysiąc razy silniej niż dziewczyna. Jej zapach, cudownie drażnił jego nozdrza, a jej delikatne ciało sprawiało, że za każdym razem kiedy ją widział miał po prostu ochotę trzymając ją cały czas w swoich objęciach i nigdy nie wypuszczać. Z jego strony to była miłość, szkoda że z jej niestety nie.
~*~
Choinka stojąca w salonie idealnie komponowała się z całym wnętrzem. Jej zielone gałązki pasowały do koloru ścian, a lampki mieniły się tysiącem barw. W bombkach połyskiwały płomyki ognia palącego się w kominku. Oni natomiast siedzieli przed nią i upajali się jej zapachem. Dziś miał narodzić się Chrystus, dla wszystkich ludzi na świecie to okres radości i świętowania, szkoda tylko, że nie każdy ma takie szczęście. Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają... tak to całkowita prawda. Przykładem może być właśnie panna Hopkins. Miała wszystko, tylko nie miłość. Nie wiedziała, że na świecie jest taka osoba, która kocha ją bezgranicznie, ale boi się jej tego powiedzieć, by nie straić jej przyjaźni. Gdy Destiny myślała, że czas na chłopaka bo wstał i wymownie na nią patrzył, zrobiła to co on i stanęła naprzeciwko niego. Wyciągnął ze swojej kieszeni małe pudełeczko i wręczył go dziewczynie, ona natomiast wyjęła spod choinki jeden z prezencików i również podarowała coś chłopakowi.
- Otwórz pierwsza. - zachęcił ją mulat.
Gdy otworzyła pakunek jej oczom ukazała się śliczna złota czterolistna kończyna na łńcuszku. Dziewczyna spojrzała na Malika i się do niego uśmiechnęła, tak jak on lubił najbardziej. Przysuwając się bliżej do niego obdarowała go buziakiem w policzek, to sprawiło, że pozornie twardy mężczyzna miał na ciele gęsią skórkę. Sam nie wiedział dokładnie jakim cudem dziewczyna tak na niego działa. Brunetka patrzyła na niego, a później przenosiła wzrok na prezent od niej. Zayn w końcu zrozumiał aluzję i otworzył swoje pudełeczko. W środku był piękny srebrny zegarek. Mulat przytulił ją i oboje szepnęli sobie ciche 'dziękuję'.
- Musisz pamiętać o mnie, że nie lubię spóźnialskich, dlatego to dostałeś.
- Wiem, wiem... a ty dostałaś kończynę, żebyś wiedziała, że jesteś moim szczęściem. Masz zawsze o mnie pamiętać, zrozumiano?
- Tak jest panie kapitanie. - po tych słowach oboje się zaśmiali.
- Na prawdę musisz już iść? Może jeszcze godzinkę?
- Muszę. Obiecałem, że będę na 17 z niespodziewanym gościem.
- Jak to?
- No tak. Ubieraj się idziemy na wigilię do nas.
- Zayn, ale ja nie mogę... to nie fair. Ja nie...
- Żadnych "ale" ubieraj się wychodzimy. Nie przyjmuję sprzeciwu, jak będziesz się opierała użyję siły złotko.
- Ale ja nie wiem w co mam się ubrać.
- Idź w tym w czym jesteś. Przecież ślicznie wyglądasz.
- Ale tam będą wasze rodziny, nie mogę wyglądać jak jakiś ochłap. Właśnie wasze rodziny... nie Zayn przepraszam, ale nie mogę tam iść. To rodzinne święta, a kim ja tam będę?
- Moją najwspanialszą, najcudowniejszą, jedyną w swoim rodzaju, przeuroczą i jedyną najlepszą przyjaciółką. Czy takie argumenty cię przekonują?
- yyy.. nie?
- To pójdziesz tam jako moja dziewczyna.
- Masz zamiar okłamywać rodzinę?
- Jeżeli tylko w ten sposób jestem w stanie cię namówić to tak.
- Malik...
- O nie... żaden Malik. Raz na górę, ubieraj się i idziemy.
Dziewczyna wiedziała, że nie uda jej się przekonać mulata do swoich racji. Posłusznie udała się długimi, ciągnącymi się wysoko drewnianymi schodami na górę, do swojego pokoju. Otworzyła drzwi do garderoby i długo się zastanawiał co założyć. Po chwili usłyszała czyjś głos za uchem:
- Bierz tą czerwoną, jest niezieimska.
Dziewczyna odwróciła się w stronę Zayna i posłała mu wdzięczne spojrzenie. Zabrała sukienkę, czarną marynarkę i weszła do łazienki mówiąc ledwo słyszalne 'będę za 15 minut' . Po upływie tego czasu wyszła gotowa zza łazienkowych drzwi. Zdążyła jeszcze lekko pofalować lokówką swoje włosy. Malik złapał ją za rękę i zaprowadził do holu. Tam założyli kurtki i wyszli do samochodu. Mulat widział, że Destiny bardzo się denerwuje bo ciągle przygryzała wargę, ale cieszył się, że spędzi z nimi ten wyjątkowy dzień. Dojechali po krótkiej chwili pod ich willę. Całą oświetlona była licznymi światełkami, a w oknach witały gości podobizny świętego Mikołaja. Wysiedli z samochodu i szli razem do drzwi wejściowych. Malik zadzwonił dzwonkiem, a po chwili drzwi otworzył im słodki Irlandczyk o nieziemsko błękitnych oczach. Przywitał się z mulatem, ale pierwszą wpuścił kobietę i jak na dżentelmena przystało zabrał jej płaszcz by powiesić na wieszaku. po tym przywitał brunetkę buziakiem w policzek i weszli do jadalni.
- Mamy oto ostatniego z nas i niespodziewanego gościa...
~*~
Ze względu na to, że miałam wolny dzień napisałam dla Was wcześniej rozdział.. :)
Cieszycie się?? :D
Chciałabym Wam podziękować za 9 komentarzy pod poprzednim rozdziałem...
Na prawdę motywujecie mnie nimi do dalszego pisania. :))
Nawet nie wiecie ile radości sprawia mi ich czytanie. xx.
Chce też podziękować za 5 obserwatorów i namówić Was do obserwowania mojego bloga... ;]
Cieszy mnie też, że mój blog został przez Was wyświetlony aż 1290 razy! O.o
DZIĘKUJĘ!! ;**
No to chyba tyle misiaczki...
Do napisania!
Olcirek! <3
xoxo.
CUDO!
OdpowiedzUsuńZAKOCHAŁAM SIĘ PO RAZ 6969696996969 <333333 TO JEST ŚWIETNE PO PROSTU NO! TYLKO SZKODA MI ZAYNA ;C POWIEDZ COŚ DESTINY BO MNIE KURDE NIE SŁUCHA, LOLZ. OKS,OKS NIE SPAMUJĘ CI JUŻ XD. AA WIĘC PISZ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
NIKI, XOXO
cześć :) na blogu http://sick-mad-sad.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział. zachęcam do przeczytania oraz wyrażenia szczerej opini na temat rozdziału oraz bloga.
OdpowiedzUsuńprzepraszam za spam
Elle ♥
Mam nadzieję że będą razem :)
OdpowiedzUsuńkiedy znajdę wolną chwilę, zabiorę się za czytanie... wtedy dam znać co i jak ;) całkiem fajny blog.
OdpowiedzUsuńna naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się pierwszy rozdział. Dopiero zaczęłyśmy pisać, może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Aileen, Jullie, Sam ♥
kiedy kolejny rozdział ??
OdpowiedzUsuńkiedy, kiedy następny :)
OdpowiedzUsuńCUDO CUDO CUDO..
OdpowiedzUsuńkiedy następny?
pojawił się nowy 5 rozdział na http://impossible-to-stay-alive.blogspot.com/ zapraszam do przeczytania i komentowania :)