sobota, 29 grudnia 2012

two.

Stała w parku już od dobrych dziesięciu minut, a chłopaka nadal nie było. Jej drobne ciało pod wpływem niskiej temperatury zaczynało drżeć. Powodem mogło byc też to, że miała na sobie tylko bluzę z kapturem. Nie spodziewała się, że tyle na niego będzie musiała czekać. Czy złościła się? Nie. Była mu wdzięczna bo znalazł jej zgubę i jeszcze chciał ją oddać. W sumie po co mu jej telefon jak mógłby kupić sobie takich nawet sto. Zaczął prószyć lekki śnieg, dziewczyna założyła kaptur na głowę i zaczęła chodzić w kółko by podtrzymać ciepło swojego ciała. Jej delikatne ciało już całe pokryte było gęsią skórką. Po upływie dosłownie minuty jej oczom ukazała się sylwetka mulata. Szedł w jej stronę w ciepłej kurtce i czpce na głowie. Gdy zobaczył dziewczynę w samej bluzie przyspieszył kroku. Po chwili znalazł się obok niej.
- Oddaję zgubę i przepraszam, że musiałaś czekać!! Strasznie zmarzłaś!!!
- Nic się nie stało! Ja dziękuję, że fatygowałeś się, żeby mi go oddać! Jeszcze raz wielkie dzięki!
Chłopak podał brunetce telefon i lekko dotknął jej dłoni. Była lodowata. Nie mógł pozwolić, żeby przez niego się rozchorowała. Zdjął z siebie kurtkę i narzucił ją na plecy dziewczyny.
- Co ty robisz? - spytała zszokowana dziewczyna.
- Będziesz chora przeze mnie! Masz zmarznięte dłonie!
- Tobie też będzie zimno!
-Ja jakoś przeżyję! Poza tym mam czapkę!
- ooo tak! Ona na pewno cię ogrzeje! - mówiąc to lekko się zaśmiała.
- To zawsze coś! A teraz zmykaj do domu i wypij ciepłą herbatę!
- Dobrze tato!
- A tak wogóle nie wiem czy wiesz ale Zayn jestem!
- ymmm..wiem!
- Więc?
- Co więc??
- Jak ty masz na imię?
- aaa.. Destiny!
- Miło mi cię poznać! Ale ty cała drżysz! Idź do domu!
- Dziękuję. A kurtkę oddam jutro!
- Do zobaczenia.
Szybko zmierzała w stronę domu, by znów poczuć ciepło. Była tak zmarznięta, że ledwo co stawiała kroki. Gdy była już wreszcie u drzwi wejściowych otworzyła je i jej ciało powitała fala gorąca. Zdjęła buty i szybko powędrowała do swojego małego królestwa. Tam mogła się wyciszyć i zapomnieć o całym świecie. Przytłaczała ją myśl o kolejnych samotnie spędzonych świętach. Rodzice mieli znów wyjechać. Matka do Paryża, a ojciec gdzieś na wschód. Chyba w jej 17 letnim życiu nigdy nie jedli razem wieczerzy wigilijnej. Zawsze u stołu zasiadały sprzątaczki, gosposia, ogrodnik, żeby tylko dziewczynka nie była sama. Teraz już dorosła, ale poświęcają te 30 minut, by w pewnym stopniu poczuła tą magię świąt.

                                                                        ~*~
Kolejny zwykły dzień. Des wstała już dawno. Przez prawie pół nocy nie mogła zmrużyć oka i przekręcała się z boku na bok. Zaprzątała sobie głowę nadchodzącymi świętami. Przerażała ją świadomość kolejnych samotnych dni. Pustki. Wiedziała, że rodzice nie darzą jej uczuciem takim jak inni swoich dzieci, ale uważała, że święta powinny być okresem kiedy chociaż są w domu. To było nierealne. Praca była na pierwszym miejscu. Dzisiaj ubrała się cieplej, bo po wczorajszym incydencie miała katar. Choroba na święta to nic dobrego. Zresztą i tak będzie sama, więc mogła by je po prostu przeleżeć w łózku. Na samą myśl jej delikatne ciało przeszedł dreszcz. Miała czas by odbyć poranną toaletę i się umalować. Teraz tylko śniadanie i do szkoły. Na stole w ogromnej kuchni czekały na nią grzanki z dżemem i kakao. Lubiła je, a jej kucharka dobrze o tym wiedziała. W towarzystwie ciszy zjadła je i usiadła w salonie. Do autobusu szkolnego miała jeszcze 15 minut. Włączając telewizor nie spodziewała się, że natrafi na program z pięcioma chłopcami, którzy właśnie przyłączyli się do jej klasy. Opowiadali o świętach. O tym, że pierwszy raz od początku ich kariery mają zamiar zorganizować je w swoim domu. Będzie cała rodzina. Wszyscy w jednym miejscu. Dziewczynie było przykro, że ona nigdy nie przeżyje tak cudownych chwil. Jej nastrój doszczętnie zniszczył komentarz Malika: ' To będą idealne święta. Takie jak w każdej normalnej rodzinie". Dziewczyna od razu wyłączyła telewizor. Po jej jasnym policzku spłynęła jedna łza. Wiedziała, że nie każdy ma takie święta. Nie każdy na nie zasłużył, a na pewno nie ona. Weszła do holu i założyła kurtkę. Po czym okręciła swoją szyję szalikiem i zabrała, wczoraj pożyczoną kurtkę mulata. Czekała przed domem na przyjazd autobusu. Było zimno, ale dało się wytrzymać niską temperaturę. Tupiąc w miejscu zauważyła wynurzający się zza zakrętu żółty autobus. Po kilku minutach był już pod jej domem, wsiadła do niego i udała się w swoje ulubione miejsce. Droga minęła szybko i wysiadła przed budynkiem szkoły. Wchodząc do szatni zauważyła chłopców stojących pod klasą. Malik patrzył na nią na co ona skinęła ręką by podszedł bliżej. Widziała jak idealna sylwetka chłopaka wędruje w jej stronę, aż wreszcie znalazła się obok niej.
- Dziękuję!- powiedziała brunetka po czym wręczyła mu kurtkę.
- Nie ma za co! Polecam się na przyszłość! - słodko się do niej uśmiechnął.
Dziewczyna nie wiedziała, czy dalej toczyć z nim rozmowę. Przerwała to wszystko.
- ymm.. ja muszę się przebrać, więc...
- a tak! Idź, idź!
Des zniknęła za drzwiami szatni z numerkiem '6' . Lecz po chwili z niej wyszła i skierowała swe kroki w stronę klasy. Usiadła na podłodze opierając się o ścianę i włączyła muzykę. W słuchawkach zabrzmiało "As long as you love me" Biebera i świat stał się lepszy. Wokół niej wszyscy pośpiesznie wędrowali pod swoje klasy, a dla niej czas stanął w miejscu. Lubiła ten błogi stan. Przymykając powieki i słuchając ulubionych piosenek, była szczęśliwa. Choćby przez te 3 minuty, ale była. Wiele razy myślała, co by było gdyby urodziła się gdzie indziej, w innej rodzinie. Nie ważne czy byli by bogaci, czy biedni. Ważne żeby ją kochali i żyli dla niej. W końcu zadzwonił dzwonek. Pierwsza lekcja z wychowawczynią. Przyszła i gromada uczniów wparowała do klasy. Destiny usiadła na swoim miejscu, a przy jej ławce pojawił się Malik.
- Tak się zastanawiam, czy mógłbym z tobą siedzieć? Lubię ostatnie ławki.
- yhmm..- odpowiedziała bez jakiegokolwiek zainteresowania dziewczyna.
 Obydwoje wsłuchiwali się w to co mówiła nauczycielka. Ustaliła listy nauczania chłopców.
- ... matematyka Destiny Hopkins. Przydzieliłam ci Zayna zgadzasz się?
- A czy ja muszę brać w tym udział? - powiedziała dziewczyna.
- Tak. Każdy z klasy jest do tego zobowiązany. Więc jak będzie?
- Dobrze pani profesor.
- I jeszcze jak była byś tak miła, to jak już masz przydzielonego Malika, to może jeszcze chemia?
- Yhmm..
Dziewczyna spuściła głowę i zamilkła. Mulat widział, że coś jest nie tak. Każdy z klasy cieszył się na samą myśl, że będzie mógł spędzić z nimi trochę czasu. Nie ona. Co to powodowało? Nie lubiła  ich? Przecież miała ich piosenki na iPodzie. Musiało byc jakieś głębsze dno. Ale o tym postanowił z nią porozmawiać na przerwie. Lekcja do końca polegała na przydzielaniu uczniów do poszczególnych przedmiotów. Des rysowała coś w zeszycie, a Zayn co chwila na nią spoglądał. Nie mógł zrozumieć jej niechęci. Wybawiciel dzwonek wreszcie dał o sobie znać. Dziewczyna jako pierwsza wyszła z klasy i skierowała sie w swoje miejse, czyli na salę gimnastyczną. Nie wiedziała, że tym razem będzie miała towarzysza, gdyż za nią szedł Malik. Usiadł w najwyższym sektorze i już miała wkładać słuchawki do uszu.
- Możemy pogadać?
Dziewczyna odwróciła się, a za nią stał Zayn. Schowała telefon do torebki i wskazała mu miejsce obok niej.
- O co chodzi?
- Matma.
- Aaa. Nie chcesz żebym cię uczyła? Spokojnie powiem pani Turner i zamieni ci na inną osobę, nie ma sprawy.
- Nie! To nie o to..
- Nie rozumiem?
- Dlaczego taka jesteś? - spytał mulat wpatrując się w jej oczy, jakby chcąc z nich wyczytać przyczyny zachowania brunetki.
- Jaka? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Smutna, obojętna, oschła... Zrobiliśmy ci coś? Nie lubisz nas? Powiedz, a zrozumiem.
- Ale.. nie to! Lubię waszą muzykę, ale nie widzę sensu skakania wokół was i robienia jakiegoś dzikiego szału. Jesteście sławni - okey, ale tu macie być na równi z nami i się uczyć.
- Więc czemu pytałaś czy musisz brać udział w tych zajęciach?
- Jestem typem samotnika jeśli nie zauważyłeś i to wszystko!
- Jesteś młoda więc czemu tak odtrącasz ludzi!
- Długa historia. To nie tak łatwo zrozumieć. Ale przepraszam jeśli cię uraziłam, nie chciałam. - spuściła głowę. Nie chciał ranić kogoś swoim zachowaniem. To było coś czego nie znosiła. Wiedziała jak to boli po sytuacji w domu i dlatego było to dla niej czymś obrzydliwym.
- Nic się nie stało, na prawdę! I właśnie apropo zajęć to masz dzisiaj czas?
- Tak. A o której ci pasuje?
- 15?
- Dobrze. Daj jakąś kartkę to napiszę ci adres. Tylko jakbyś mógł to bądź punktualnie nie lubię spóźnialskich. - spojrzała na niego i kąciki jej ust powędrowały ku górze.
Chłopak zauważył słodkie dołeczki w jej policzkach, które ujawniały się pod wpływem uśmiechu. Była na ogół śliczna, ale pewnie nie tylko ona tak sądził. To że nie piszczała, ani nie mdlała na ich widok jeszcze bardziej dodawał jej uroku. Zapisała na kartce adres i bez słowa opuściła salę.

                                                                           ~*~

14.49. Niedługo mulat miał pojawić się w jej domu. Miała nadzieję, że się nie spóźni i tak też było. Pięć minut przed czasem zadzwonił dzwonek, który powiadomił o pojawieniu się gościa. Des wcisnęła guzik otwierający bramę i otworzyła drzwi wejściowe. Do nich zmierzał właśnie mulat.
- Hej!
- Cześć! Wchodź, wchodź bo zimno!
W odpowiedzi dostała cichy chichot chłopaka. Zdjął z siebie kurtkę i buty. Dziewczyna spojrzała na niego i spytała:
- Chcesz coś do picia? Herbatę, kawę, może jakiś sok?
- ymm.. herbatę jeśli można.
Dziewczyna ruszyła w stronę kuchni, a chłopak za nią. Wskazała mu krzesło przy blacie by usiadł, a ten tak właśnie zrobił. Nastawiła wodę i usiadła naprzeciwko niego.
- Jaki dział najpierw zaczynamy?
- Najlepiej wszystko od początku!
- Dodawanie i odejmowanie jak w przedszkolu. - znów się uśmiechnęła podpierając głowę na ręce.
- Dla mnie to i tak już wersja 'hard'.
- Aż tak?
-Yhmm.
- Mówisz, że będzie ciężko?
- Tak troszeczkę.
Pogawędkę przerwał im czajnik, który powiadomił ich, że woda właśnie się ugotowała. Dziewczyna zalała kubki wrzątkiem i biorąc je w dłonie pomaszerowała po schodach do swojego pokoju. Postawiła je na stoliku i kazała chłopakowi usiąść. Zeszła jeszcze do kuchni zabrała ze sobą ciastka i owoce i wróciła do pokoju. Chłopak rozglądał się po jej pokoju, przestraszył się, że będzie miała coś przeciwko temu i już miał przepraszać kiedy.
- Nie nic się nie stało. Ale teraz już chodź pora zacząć działać.
Usiedli przy stole i Des zaczęła tłumaczyć. Czas mijał im na prawdę miło. Pierwszy raz tyle się śmiała. Chłopak porównywał każde kolejne zadanie do jakiś rzeczy i to sprawiało, że szybko zapamiętywał o o chodzi. Szło mu na prawdę nieźle. Skończyli jeden dział, a nie minęła nawet godzina.
- Done.
- Serio i to tyle?
- yhmmm..
- To wcale nie takie trudne jak mi się wydawało wiesz? Dziękuję.
- Proszę.
- Wiesz.. może pomyślisz, że jestem jakiś ciekawski czy coś, ale chciałbym wiedzieć czemu tak się zachowujesz? No wiesz, inaczej niż wszyscy? Teraz mamy dużo czasu i zastanawiam się czy chciałabyś mi o tym powiedzieć?
- Ja.. ja cię bardzo przepraszam, ale ja cię nie znam! Chciałbym, ale nie mogę! Przepraszam. - spuściła głowę, żeby nie patrzeć mu w oczy
- Rozumiem. Wiesz chyba będzie lepiej jak ja już sobie pójdę!
Dziewczyna nadal nie zwracała uwagi na to co mówił chłopak. Biła się z własnymi myślami i z tym, by za chwile się nie rozpłakać. Chłopak podszedł do niej i położył rękę na jej barku. Wiedział, że coś jest nie tak, ale ona nie chciał pomocy. Postanowił się nie narzucać i wyszedł z jej pokoju, zostawiając dziewczynę z tym wszystkim.

                                                                              ~*~
Dodaję 2 bo wczoraj obiecałam Niki! :*
Tak więc, tak to wszystko wygląda...
Powiedzcie mi czy jest sens to dalej pisać?
Podoba się Wam choć trochę??
Dziękuję za 3 obserwatorów i ponad 350 wejść na bloga!
Kocham Was! <3
Do napisania...
Olcirek! :*
xoxo.








7 komentarzy:

  1. nie martw się ten blog ma sens ! rozdział jest super i juz nie moge doczekać się następnego !:)

    KOCHAM :*** Ronnie

    OdpowiedzUsuń
  2. ttoo ma wielki sena i masz pisać juz sie nie moge doczeekać koeljnego rozdziału !!!
    paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahah, sens pisania tego, serio? XD
    Ja uważam, że nie ma żadnego sensu kończenia tego!
    Rozdział świetny, jestem ciekawa jak to dalej się potoczy...
    Czekam na nn.
    Lena:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę że moje groźby poskutkowały hmm..? :D Szczerze, to czytałam ten rozdział cały dzień i nie mogłam doczytać xd No ale w końcu mi się udało ;> I Ty Se chyba żarty robisz nie? Masz pisać bo nam się podoba, jak to tak szybko skończysz to dostaniesz plastikową patelnią z tefala xd.
    Czekam na następny rozdział.

    Niki,xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny i czekam na następny !!

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest świetne pisz dalej ! ;) kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne opowiadanie.. szybko proszę kolejną cześć :)

    OdpowiedzUsuń